Środowe starcie przedostatniej kolejki ligi szóstek z Rosą koszykarze Trefla rozpoczęli kiepsko, przegrywając po pierwszej kwarcie 18:23. Po kolejnych dziesięciu minutach strata wzrosła do dziesięciu punktów. Po powrocie z szatni podopieczni Dariusa Maskoliunasa spisali się już dużo lepiej, nie tylko niwelując różnicę, ale wychodząc nawet na prowadzenie dwoma "oczkami". W czwartej części postawili kropkę nad "i", zwyciężając ostatecznie 73:66.
- Widzieliśmy dwie twarze Trefla Sopot - pierwsza połowa bardzo zła, bardzo słabo w obronie, nie funkcjonował atak, nic nam nie wychodziło, natomiast w drugiej połowie była walka, dużo lepsza obrona i udało się wygrać mecz z bardzo trudnym przeciwnikiem - przyznał po zakończeniu starcia Paweł Leończyk.
Podkoszowy był najlepszym strzelcem swojej drużyny, zdobywając 14 punktów w ciągu ponad 28 minut spędzonych na parkiecie. Całą zdobycz zainkasował dzięki rzutom "za dwa", kończąc ostatecznie spotkanie z rewelacyjną skutecznością 87,5 proc. "Otarł się" o double-double, ponieważ zebrał 9 piłek.
- Cieszymy się ze zwycięstwa - podkreślił 27-latek. W ostatniej kolejce tego etapu rozgrywek Tauron Basket Ligi Trefl podejmie ekipę z Włocławka. - Z dobrym nastawieniem będziemy podchodzić dalej, do spotkania z Anwilem, aby z dobrym humorem i dużą pewnością siebie wejść do play-offów - zapowiedział.
Od bardzo długiego czasu sopocianie zajmują trzecie miejsce w tabeli z dorobkiem 52 punktów i nic już tej lokaty nie zmieni. - Te wygrane nie zmienią już naszej pozycji, ale mogą dodać nam pewności - zaznaczył Leończyk.