Szczeciński zespół wygrał w sobotę 97:74 i pokazał zupełnie inne oblicze niż w dwóch wcześniejszych pojedynkach rozegranych na parkiecie rywala. - Trzeci mecz musieliśmy wygrać. Nie chcieliśmy jechać na wakacje. W pierwszej połowie daliśmy z siebie wszystko. W drugiej już kontrolowaliśmy spotkanie. W niedziele chcemy powtórzyć ten wynik i jechać do Krosna. Wiadomo, że każdy z nas ma jakieś ambicje i wierzył w to, że wygramy. Nikt nie wyobrażał sobie tego, że w sobotę możemy zakończyć sezon. Motywacja jest i ambicja, a mecz wygraliśmy walką - wyjaśnił Zbigniew Białek, który w sobotę zdobył 24 punkty trafiając 11 z 16 oddanych rzutów.
- Z MOSiR-em musimy tak grać. Twardo i zdecydowanie. W pierwszych spotkaniach podeszliśmy trochę łagodniej i przegrywaliśmy 0:2. Teraz losy się odmieniły - kontynuował podkoszowy King Wilków Morskich.
W końcówce sezonu wiele mówiło się o braku świeżości, co miało być efektem ciężkich treningów, jakie zaaplikowano koszykarzom. Czy ten istotny element powrócił na decydujące o końcowej lokacie boje? - W takich meczach w play-offie nie ma co patrzeć, kto jest wypoczęty, a kto nie. To już jest być albo nie być. Trzeba dawać z siebie wszystko. Zapomnieć o bólu i zmęczeniu. Pokazaliśmy charakter i dlatego wygraliśmy to spotkanie - ocenił Zbigniew Białek.