94 dni przerwy Paula Grahama

Trener Milija Bogicević nie mógł korzystać z Paula Grahama przez ostatnie trzy miesiące. Koszykarz wrócił na parkiet w ostatnim meczu z Energą Czarnymi. - Czuję się bardzo dobrze - mówi gracz.

Paul Graham doznał kontuzji kolana 3 listopada w meczu z Treflem Sopot. Pauzował dokładnie przez 94 dni i choć mówiło się, że do gry może wrócić pod koniec stycznia, ostatecznie na parkiecie pojawił się 5 lutego, w ostatnim pucharowym starciu z Energą Czarnymi Słupsk.

- Czuję się już bardzo dobrze. Noga mnie nie boli, ale wiadomo jak to jest. Powrót na parkiet to zawsze jakieś ryzyko, a także obawa w głowie, że coś się może stać. Jeszcze przed meczem nie wiedziałem czy i jak długo zagram. Wiedziałem tylko, że będę w składzie - tłumaczy Amerykanin.

Ostatecznie zawodnik otrzymał aż 16 minut od trenera Milija Bogicević i choć nie zdobył żadnego punktu, pokazał się z bardzo dobrej strony: nie forsował rzutów, szukał swoich partnerów i starał się walczyć w defensywie, choć braki rytmu meczowego dawały mu się we znaki.

- Dla mnie najważniejsze jest to, że wróciłem na parkiet, a nie to, że grałem półtorej kwarty. Zresztą, nawet nie spodziewałem się, że tyle minut otrzymam. Choć oczywiście najfajniejsza sprawa jest taka, że wygraliśmy mecz i zagramy o puchar. I to jeszcze we Wrocławiu! Uwielbiam grać przeciwko Śląskowi, każdy zna moją przeszłość. Naprawdę cieszę się, że zdążyłem wrócić do składu akurat na te mecze - komentuje zawodnik.

Anwil pokonał Energę Czarnych 65:63, a kluczowe punkty zdobył, z linii rzutów wolnych, Piotr Pamuła.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/urlz][/b]

Komentarze (0)