Czarodzieje z Wydm jak dotychczas wygrały zaledwie trzy razy i nic nie wskazuje na to, aby ten bilans mógł się zmienić po najbliższym pojedynku. Dużym problemem Tomasza Mrożka pozostają cały czas kontuzje, a polski szkoleniowiec w ostatnich meczach nie miał okazji skorzystać z pełnego składu. Gdy po kłopotach zdrowotnych wrócili Łukasz Wichniarz oraz Jordan Callahan, to z gry wypadł Grzegorz Arabas. Cały czas nie w pełni sił są również Karron Johnson i Wojciech Złoty. W czwartek w dalszym ciągu nie wiadomo, który z koszykarzy będzie gotowy do gry, a który nie. Przy tylu absencjach jednym z podstawowych graczy drużyny z nad morza jest Marek Piechowicz, który na parkiecie przebywa średnio prawie 30 minut.
- To prawda, że w ostatnich spotkaniach graliśmy bardzo wąskim składem - przyznaje Piechowicz. - W meczu ze Śląskiem na parkiecie zmagaliśmy się w sześć osób, a w ostatnim pojedynku z Asseco zabrakło Grzesia Arabasa i Wojtka Złotego. Do końca nie jest też jasne, ilu nas będzie gotowych do gry w Zgorzelcu. Nie jest to łatwy okres dla naszego zespołu, gdyż automatycznie na treningach jest nas mniej i nie jesteśmy w stanie przećwiczyć meczowych zachowań - martwi się skrzydłowy.
Mimo tych kłopotów kołobrzeżanie imponują walecznością, a tej powinno im pozazdrościć wiele ekip. W sobotni wieczór podopieczni Tomasza Mrożka okazali się gorsi od rozpędzonego Asseco Gdynia, ale pozostawili po sobie naprawdę niezłe wrażenie. Gdyby nie 1. kwarta, w której gospodarze zdobyli zaledwie 4 punkty, to rezultat mógłby być zupełnie inny. Zawodnicy chcą jednak o tym szybko zapomnieć i skupić się na kolejnym sprawdzianie z wicemistrzem Polski, lecz czasu na przygotowania mają bardzo mało.
- Czasu na poprawianie błędów z ostatniego meczu jest faktycznie niewiele - stwierdza koszykarz Czarodziejów z Wydm. - Oglądaliśmy z trenerem nasze ostatnie spotkanie na video i staraliśmy się wychwycić wszystkie jakie popełniamy. Musimy skupić się w szczególności na obronie, która nie jest naszą mocną stroną, co było widać w meczu z Asseco. Każdy z nas powinien także indywidualnie pomyśleć o swoich słabościach i próbować je poprawić. Jeśli to nam się uda, to wierzę, że zaczniemy prezentować wyższy poziom - dodaje z nadzieją.
Jak grać z Turowem Zgorzelec pokazała w ostatniej kolejce Polpharma Starogard Gdański, która wyrządziła sporo problemów drużynie Miodraga Rajkovica. Kociewskie Diabły były o krok od sprawienia sensacji. Czy Kotwica chce zagrać podobnie jak sąsiad w tabeli? A może kołobrzeżanie mają jednak swój pomysł na wygranie z faworyzowanym przeciwnikiem?
- Widzieliśmy ostatnie spotkanie zgorzelczan z Polpharmą - informuje nas 26-latek. - Starogardzianie zagrali bardzo dobrze i niewiele zabrakło do niespodzianki. Mimo to Turów jest świetną drużyną i na pewno nie będą chcieli dopuścić do sytuacji, która miała miejsce w Starogardzie Gdańskim. My za to chcielibyśmy zaprezentować wysoki poziom gry, a przepis na zwycięstwo jest zawsze taki sam. Trzeba pokazać zaangażowanie, wolę walki i zostawić serce na parkiecie. Kto wie może uda nam się wtedy wygrać? - kończy z optymizmem, Marek Piechowicz.