W sobotę kołobrzeżanie przegrali trzynaste spotkanie w tym sezonie. Tym razem Czarodzieje z Wydm okazali się słabsi od Asseco Gdynia. Nie ma co ukrywać, że ta porażka została w Kołobrzegu przyjęta za duże rozczarowanie. Działacze zaczynają powoli tracić cierpliwość do obecnych koszykarzy. Czy to oznacza, że zajdą zmiany?
Ostatnio na testach był Matthew Rosiński, ale ostatecznie nie przekonał on trenera Tomasza Mrożka i Amerykanin został odesłany do domu.
- Nie ma żadnych nazwisk. Nie ma co ukrywać, że nasze poszukiwania zawodników powinny ograniczyć się do polskich graczy, ale takowych na rynku po prostu nie ma. Piąty koszykarz z innym paszportem niż polski wiąże się z dużą opłatą do PLK, a takich pieniędzy klub do wydania nie ma - mówi Kamil Graboń, rzecznik prasowy Kotwicy Kołobrzeg.
Zgłoszenie czwartego bądź piątego zawodnika nieposiadającego statusu gracza miejscowego, kosztuje 5 tysięcy złotych. Na tę chwilę w Kotwicy znajduje się czterech takich graczy - Jordan Callahan, Jessie Sapp, Terrell Parks oraz Karron Johnson.
- Nie ma co ukrywać, że duże pieniądze wydalibyśmy na samą licencję dla zawodnika. No chyba, że ktoś ciekawy pojawiłby się na rynku, warty tego, żeby te pieniądze zapłacić, to może wówczas nasz pogląd by się zmienił - dodaje rzecznik prasowy, który dodaje, że do klubu cały czas przychodzą oferty zawodników.
- Trener Mrożek dostaje propozycje od agentów, przegląda zawodników. Z kolei prezes cały czas walczy o kolejne środki finansowe. Być może uda się je pozyskać i wówczas niewykluczone, że taki zawodnik będzie - podkreśla Kamil Graboń.
Przecież on się nawet wypowiedzieć nie potrafi! No ale nie ważne, sk Czytaj całość
Czytaj całość