Keith Clanton nabawił się urazu śródstopia podczas próby wsadu w meczu z Treflem Sopot - akcję Amerykanina udaremnił Michał Michalak, faulując rywala. Środkowy Anwilu upadł na parkiet, i choć dał radę jeszcze oddać dwa rzuty wolne, po chwili zszedł z parkietu.
Tuż po meczu wydawało się, że z koszykarzem wszystko jest w porządku. 23-latek nie potrzebował niczyjej pomocy by udać się do szatni, a co ciekawsze - w trakcie czwartej kwarty zakomunikował trenerowi Miliji Bogiceviciowi, że jest gotowy do gry. Tym samym, jeszcze pod koniec meczu spędził na parkiecie nieco ponad minutę.
[i]
- Naprawdę nie przypuszczałem, że tak to może się zakończyć. Po meczu czułem ból, ale nie było to nic wyjątkowego. Myślałem, że to jakaś przeciążeniowa kontuzja i za kilka dni dojdę do siebie. Niestety, dzień po meczu okazało się, że uraz jest poważny -[/i] mówi zawodnik.
Wyniki badań postawiły bardzo konkretną diagnozę - Amerykanin złamał kość śródstopia i do koszykówki wróci najwcześniej pod koniec marca. To bardzo zła wiadomość dla drużyny, wszak Clanton był kluczowym zawodnikiem wśród zmienników Anwilu. W 22 minuty notował przeciętnie 11,5 punktu oraz 6,5 zbiórki.
- Nie jestem załamany. Po prostu nie umiem się załamywać, zawsze staram się szukać pozytywów, dlatego również w tej sytuacji staram się trzymać głowę wysoko. Oczywiście, nie chciałem tego, ale teraz muszę skupić się na skutecznej rehabilitacji i jak najszybszym powrocie na parkiet - dodaje Clanton.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]