Stabill Jezioro Tarnobrzeg nie było dla gości ze Słupska zbyt wymagającym rywalem. Poza pierwszymi minutami Energa Czarni Słupsk dominowali i w pełni zasłużenie wygrali na Podkarpaciu 88:72. - Mieliśmy swoje problemy, ale mimo wszystko ciągle graliśmy jak drużyna. Byliśmy razem, pomagaliśmy sobie. Obawialiśmy się tego spotkania, ale zagraliśmy bardzo skutecznie. To ważna wygrana, bo ostatnie dwa razy przegraliśmy. Musieliśmy zadbać o własny interes, kolejne kłopoty nie są nam potrzebne. Nie powiem, że ten mecz był łatwy. Zagraliśmy po prostu lepiej i tyle. Mieliśmy świetny rzutowo dzień. Gospodarze to dobra drużyna, na pewno jeszcze odniosą wiele zwycięstw - mówi Garrett Stutz.
Jeden z liderów zespołu prowadzonego przed Andreja Urlepa leczył ostatnio uraz. W Tarnobrzegu widać było, że zawodnik odczuwa jeszcze skutki kontuzji, jakiej doznał w derbowym meczu z AZS-em Koszalin. - Nie jestem w stanie grać na 100 procent. Potrzebuję czasu, by dojść do swojej optymalnej dyspozycji. Wiedziałem jednak, że mamy problemy kadrowe i drużyna mnie potrzebuje. Trener mógł na mnie liczyć i zdecydował się z tego skorzystać. Wystawił mnie do gry, więc robiłem co mogłem - zaznacza Amerykanin.
Energa Czarni po pierwszej rundzie legitymują się bilansem 7-4. Czy słupczanie mogą być zadowoleni z tej części sezonu? - Przegraliśmy parę meczów na styku, ale nie ma już co o tym myśleć. Ważne, że pokazaliśmy, że wciąż potrafimy być drużyną. Nie była to zła runda - dodaje Stutz.