- Mieliśmy kilka naprawdę wspaniałych meczów w rozgrywkach Euroligi, ale niestety nie udało się nam zakwalifikować do drugiej fazy, czego bardzo żałujemy - mówi na łamach euroleague.net Mihailo Uvalin, trener Stelmetu Zielona Góra. Mistrzowie Polski bardzo kiepsko rozpoczęli te rozgrywki. Otrzymali lekcję koszykówki zarówno od Bayernu Monachium, Unicaja Malagi, ale w trzecim spotkaniu przeciwko Montepschi Siena, to oni schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Był to historyczny moment w historii klubu i właściwie od tego czasu Stelmet zaczął pokazywać znacznie lepsze oblicze.
W dwóch kolejnych meczach był o krok od pokonania Galatasaray Stambuł oraz wielkiego Olympiacosu Pireus. Brakowało szczęścia w ostatnich sekundach spotkaniach. Tak naprawdę o wyniku decydowały pojedyncze elementy. Porażka w "Hali Pokoju i Przyjaźni" na pewno długo będzie śnić się koszykarzom Stelmetu, bo jeszcze na 1,6 sekundy przed końcem prowadzili jednym punktem, ale Evangelos Mantzaris trafił "trójkę" równo z syreną, dając zwycięstwo gospodarzom.
- Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi oraz podekscytowani faktem, że mogliśmy brać udział w tych rozgrywkach. Dla tego klubu, miasta to jest naprawdę wielka sprawa. W czwartek będziemy grali z Olympiacosem i to jest dla nas nagroda. To jest zdecydowanie największe wydarzenie sportowe w Zielonej Górze. Mam nadzieję, że sporo kibiców przyjdzie do hali, żeby zobaczyć tego giganta europejskiej koszykówki - dodaje trener Uvalin.
Zielonogórzanie szansę na awans zaprzepaścili tak naprawdę w meczu z Montepaschi Siena, w którym znów przegrali po emocjonującej końcówce. Czy w czwartek odniosą trzecie zwycięstwo na parkietach Euroligi?
ANIOŁOWIE ŚLĄ ZYCZENIA...