Poza słabym początkiem spotkania, to goście z Tarnobrzega przez cały czas prowadzili i mieli inicjatywę. Kotwica Kołobrzeg nie poddała się jednak nawet w momencie, gdy na kilka minut przed końcem przegrywała 13 punktami. - Na własne życzenie doprowadziliśmy do takiej sytuacji i zafundowaliśmy sobie emocje. Jakieś straty, dziwne zachowania się nam przydarzyły. Powinniśmy dowieźć to zwycięstwo do samego końca z większą różnicą punktową. Wygraliśmy jednak, był to nasz pierwszy wyjazdowy sukces i z tego się należy cieszyć, bo wygrać na hali rywala to bardzo ważna rzecz. Zwycięzców się nie sądzi. Wolę grać mniej efektownie i zdobyć dwa punkty, niż zagrać piękny mecz i przegrać - mówi Marcin Nowakowski.
24-letni rozgrywający w trafił w ostatnich fragmentach rywalizacji wszystkie wykonywane przez siebie rzuty wolne (8/8), co sprawiło, że podopieczni Tomasza Mrożka nie byli w stanie zniwelować całych strat. - Takie rzeczy na pewno potrafią dodać pewności. Jestem kapitanem drużyny, powinienem brać w trudnych momentach odpowiedzialność. Tak było w meczu z Kotwicą. Cieszę się, że pokazałem, że w takich sytuacjach koledzy mogą na mnie liczyć. Ten sukces to jednak dzieło całego zespołu. Gra się od pierwszej od ostatniej minuty, nie wygrywa się tylko końcówkami. Zasłużenie wróciliśmy do Tarnobrzega z dwoma punktami - dodaje były zawodnik Polpharmy.
Po dojściu do drużyny Tony'ego Weedena trener Dariusz Szczubiał ma większe pole manewru. W Kołobrzegu Jeziorowcy pierwszy raz zagrali w nowym ustawieniu. - Wydaje mi się, że trener częściej będzie stosował takie granie na trzech "małych". Chaisson Allen jest bardzo uniwersalny, może grać na pozycjach 1-3. Ja i Tony Weeden możemy się wymieniać na rozegraniu. To na pewno dla przeciwnika ciężka sytuacja, gdy musi bronić trzech zawodników, którzy potrafią rzucić. Trener też ma teraz większe możliwości, na pewno wszystko też będzie zależało od przeciwnika. Moim zdaniem to jest dobre ustawienie - podkreśla rozgrywający.
Nowy gracz w składzie Stabill Jeziora sprawia, że Nowakowski i Allen nie będą już musieli grać całych meczów praktycznie bez zmiany. - Doszedł do nas gość, który bardzo grozi rzutem. Przeciwnik musi się mocno na nim skupiać, a to sprawia, że pozostali mają więcej miejsca. Jeśli chodzi o presje, to ona chyba wciąż jest na takim samym poziomie. Bardzo dużo od nas zależy w tym zespole i mamy tego świadomość. Możemy grać jednak agresywniej, swoją szybką koszykówkę. Trochę tych minut dla mnie i Allena na pewno będzie mniej, co na pewno pomoże. Nie da się być przez cały mecz po obu stronach parkietu tak samo agresywnym grając niemal 40 minut - dodaje Nowakowski.