- PGE Turów gra szybką koszykówkę. Nawet po straconym koszu starają się szybko zakończyć swoją akcję. Na to musimy być przygotowani i postaram się temu zapobiec - podkreśla w rozmowie z naszym portalem Kamil Łączyński, rozgrywający Rosy Radom, który ostatniego meczu z Asseco Gdynia nie zaliczy do udanych. Razem z Korie Luciousem popełnili aż 11 strat.
- Na pewno porażka z Asseco sprawiła, że morale drużyny nieco spadły. Przeanalizowaliśmy swoje błędy i sadzę, że nasze głowy będą wyczyszczone i od pierwszej sekundy meczu będziemy skupieni tylko na zespole ze Zgorzelca. Zawsze po porażce chce się człowiek szybko odegrać. Mecz ze Śląskiem był szansą, aby zmazać plamę po srogiej lekcji, jaką dał nam Stelmet. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie - podkreśla Łączyński, który w czwartkowym spotkaniu będzie mierzył z Tony Taylorem oraz Nemanją Jaramazem.
- W składzie Turowa każdy może być liderem, dlatego nastawianie się na pojedynczego gracza nie ma najmniejszego sensu - ocenia Łączyński.
Radomianie w ostatnią sobotę ponieść dość niespodziewaną porażkę w Gdyni z miejscowym Asseco. Gracze Wojciecha Kamińskiego w trzeciej kwarcie prowadzili nawet różnicą dziewięciu punktów, ale mimo wszystko musieli uznać wyższość gospodarzy. Rosa miała pięć dni na to, żeby wyrzucić tę porażkę i kompletnie oczyścić głowy. Czy im się to uda?