Wrocławianie nie zaliczą z pewnością początku sezonu do najbardziej udanych. Śląsk przegrał bowiem na inaugurację z Anwilem Włocławek, później gracze Milivoje Lazicia okazywali się słabsi od Kotwicy Kołobrzeg, Rosy Radom oraz Stelmetu Zielona Góra. W ostatnią niedzielę koszykarze ze stolicy Dolnego Śląska musieli uznać wyższość właśnie drużyny mistrza Polski.
- To było bardzo twarde i trudne spotkanie dla mojego zespołu. Graliśmy dobrze przez 20-25 minut, ale później zabrakło nam cierpliwości. Nie mieliśmy odpowiedniej jakości w ofensywie, co spowodowane było tym, że przed meczem nie mogliśmy zbytnio trenować. Mieliśmy prawdziwy szpital w zespole - mówi trener Lazić.
W zespole z Wrocławia bardzo dobrze zawody zagrał szczególnie Paweł Kikowski, który zdobył 22 punktów. Popularny "Kiko" czasami niemal w pojedynkę prowadził walkę z graczami Mihailo Uvalina. Trzeba zauważyć, że wrocławianie prowadzili wyrównany bój z mistrzami Polski, ale w najważniejszych momentach brakowało im "zimnej krwi". Zabrakło dobrej postawy Roberta Skibniewskiego, który w ciągu 20 minut zdobył zaledwie dwa punkty (1/7 z gry).
W kolejnym meczu wrocławianie zmierzą się z Asseco Gdynia. Faworytem będzie Śląsk, ale Asseco przyjedzie do stolicy Dolnego Śląska podbudowane zwycięstwem z Rosą Radom. Czy gracze Milivoje Lazicia odniosą czwartą wygraną w lidze?