Jarosław Galewski: Przede wszystkim gratuluję zwycięstwa. Pański zespół jest bez wątpienia na fali...
Wojciech Żurawski: W imieniu całego zespołu dziękuję za gratulacje. Na pewno można powiedzieć, że jesteśmy na fali. To nasz czwarty mecz w tym sezonie i czwarte zwycięstwo. Bardzo mnie cieszy, że wygrywamy również na wyjazdach. Muszę pochwalić cały zespół. Wydaje mi się, że realizujemy w pełni nasze założenia. Do każdego spotkania przygotowujemy się niesłychanie dokładnie. Efekty są widoczne.
Co było kluczem do pokonania poznańskiej drużyny?
- Przede wszystkim obrona. Potrafiliśmy wywrzeć presję na rozgrywającym zespołu z Poznania. Mam oczywiście na myśli Davisa. Poza tym bardzo dobrze funkcjonowała rotacja na zawodnikach skrzydłowych. Odcięliśmy także od piłek wysokich graczy. To wszystko zaprocentowało dużą ilością przechwytów i sporą liczbą kontrataków, po których zdobywaliśmy łatwe punkty.
Czy te cztery zwycięstwa rozbudziły wasze apetyty?
- Wydaje mi się, że nie. Nie spoglądamy zbyt daleko w przyszłość. Cieszymy się ze środowego zwycięstwa i koncentrujemy się na sobotnim spotkaniu. Nie ukrywam, że zaraz po zakończeniu meczu byliśmy myślami przy pojedynku z Basketem Kwidzyn. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że ta drużyna w ostatniej kolejce pokonała Ostrów.
Gra w obronie to jednak nie wszystko. W zespole Polpharmy jest wielu znakomitych strzelców...
- Ma pan rację, ale to wszystko jest ze sobą połączone. Duże zaangażowanie w obronie i przechwyty są związane z łatwiejszą grą w ataku. Przeciwnik jest wtedy bardziej zmęczony i nie tak bardzo skoncentrowany na grze defensywnej. W takiej sytuacji zdecydowanie łatwiej o celne rzuty. W środowym pojedynku szczególnie wychodziły nam rzuty z dystansu.
Przed sezonem wybrał pan Polpharmę. Dlaczego?
- To była najlepsza oferta, jaką otrzymałem. Dodatkowym atutem jest osoba naszego trenera Mariusza Karola, z którym znamy się od wielu lat. Współpracowaliśmy ze sobą już w kilku klubach. Można powiedzieć, że doskonale się rozumiemy. Nasze wcześniejsze doświadczenia na pewno procentują.
Nie jest pan jedynym znajomym trenera Karola. W Polpharmie występują inni zawodnicy, których ten szkoleniowiec zna doskonale...
- Dokładnie tak. Jeżeli spojrzymy na całą karuzelę transferową, to można zauważyć, że znalezienie dobrego, wartościowego zawodnika za rozsądne pieniądze nie jest wcale takie łatwe. Myślę, że trenerzy postępują właściwie, kiedy wybierają graczy znanych i sprawdzonych. Warto bowiem powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie dostosowują się do europejskiego stylu gry. Uważam, że nasz klub postąpił bardzo rozsądnie.
Za nami cztery kolejki. Czy na początku nowego sezonu coś pana zaskoczyło?
- Środowe spotkanie pokazało, że drobny kryzys przeżywa zespół z Poznania. W poprzednich sezonach wielokrotnie bywało tak, że niektóre drużyny miały sporo problemów po trudnych przygotowaniach. Później te zespoły zaczynały grać zdecydowanie lepiej. Z poznańskim zespołem spotkaliśmy się już w grach przedsezonowych w Słupsku. Wtedy ta drużyna prezentowała się bardzo dobrze i dlatego na chwilę obecną postawa poznańskiej ekipy jest dla mnie zaskoczeniem.
Michael Hicks powiedział mi, że waszym celem jest nadal awans do fazy playoff. Po takim początku można powiedzieć, że to minimalizm...
- Poczekajmy. Z moich ust na pewno nie padną jeszcze żadne deklaracje, ponieważ to dopiero początek rozgrywek. Wszystko wskazuje jednak na to, że możemy odegrać znaczącą rolę w tym sezonie.
Gołym okiem widać, że w zespole panuje znakomita atmosfera...
- To fakt i nasz wielki atut. Wszyscy się świetnie rozumiemy, znamy i lubimy. Atmosfera jest naprawdę wyśmienita. Jeżeli dodamy do tego zwycięstwa, to można powiedzieć, że trudno wyobrazić sobie coś lepszego. Mamy idealne warunki. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko grać, trenować i cieszyć się ze zwycięstw.
Liderem waszego zespołu jest Michael Hicks. Czy pana zdaniem to materiał na gwiazdę polskiej ligi?
- Myślę, że tak. Jego talent i łatwość zdobywania punktów połączone z wielkim zaangażowaniem i ambitną grą dają niesamowite efekty. On podporządkował wszystko grze w koszykówkę. To widać na każdym treningu. Michael ma wszelkie predyspozycje, żeby być gwiazdą rozgrywek.