Deividas Dulkys dołączył do zespołu Anwilu Włocławek nieco ponad tydzień temu w nocy z piątku na sobotę, więc nic dziwnego, że trener Milija Bogicević nie zdecydował się wpuścić go na parkiet hali Orbita w meczu ze Śląskiem Wrocław na inaugurację ligi.
- Deividas przyleciał w nocy a ze wszystkim poznał się dopiero w dniu meczu. Nie było sensu więc wprowadzać go do gry w momencie, w którym nie znał naszej taktyki - tłumaczy serbski szkoleniowiec.
Teraz jednak sytuacja jest inna. Dulkys trenował z pozostałymi "Rottweilerami" cały tydzień i na pewno zadebiutuje w białym trykocie w niedzielnym starciu z Asseco Gdynia. Koszykarz jest w bardzo dobrej formie fizycznej, wszak do Włocławka przyjechał z Wilna, gdzie przepracował cały okres przygotowawczy z zawodnikami Lietuvosu Rytas.
- Już po pierwszym treningu po meczu z wrocławianami można było stwierdzić, że problemów czysto fizycznych Dulkys nie ma. Najważniejszą kwestią było więc jak szybko zaadaptuje się w naszym zespole i pozna naszą strategię. Okazało się jednak, że i na tym polu nie było większych problemów - dodaje Bogicević.