Nie czuję się gorszy od Johnsona - rozmowa z Jakubem Dłoniakiem, koszykarzem Rosy Radom

Przejście Jakuba Dłoniaka do Rosy było jednym z najgłośniejszych transferów lata w Tauron Basket Lidze. Nowy zawodnik radomskiego klubu opowiada m.in. o emocjach związanych z meczem z Jeziorem.

Piotr Dobrowolski: W pierwszej kolejności na usta samo ciśnie się pytanie: jak ci się grało przeciwko swojej byłej drużynie?

Jakub Dłoniak: Starałem się o tym nie myśleć. Chciałem skupić się na grze zespołowej, zaprezentować się jak najlepiej i myśleć tylko o tym, aby wygrać to spotkanie. To się udało.

Na pewno sentyment do Stabill Jeziora pozostał...

- Sentyment do Tarnobrzega będzie zawsze, ale teraz jestem w Radomiu, to jest najważniejsze, chcę jak najlepiej reprezentować ten klub. Tarnobrzeg zawsze będzie w moim sercu.

Jak wspominasz ubiegły sezon, kapitalny w twoim wykonaniu, najlepszy jak dotąd w karierze? W sobotni wieczór pojawił się dodatkowy dreszczyk emocji?

- W Tarnobrzegu spędziłem świetny rok. Zawsze będę mile wspominał spędzony tam czas. Nie ma się co oszukiwać, że nie było dreszczyku emocji. Zobaczyłem kolegów, z którymi bardzo się kumplowałem w poprzednim sezonie. Życzę im wszystkiego najlepszego, aby zwyciężali, aby każdy kolejny mecz był dla nich lepszy, tak jak i dla nas.

Co było kluczem do sukcesu w pierwszym meczu nowych rozgrywek?

- Na pewno obrona i zespołowość. Zdobyliśmy więcej punktów z kontrataku niż oni. Byliśmy drużyną, walczyliśmy, chcieliśmy dobrze zaprezentować się w pierwszym spotkaniu przed własną publicznością. Przyszła liczna rzesza kibiców, która mocno nas wspierała, było to czuć na boisku.

W Radomiu przebywasz już kilkanaście tygodni. Jak się czujesz w tym mieście i w swojej nowej drużynie?

- Świetnie czuję się tutaj ze swoją żoną, Natalią. Jest jak na razie OK. Muszę teraz przede wszystkim skoncentrować się na swojej grze, na swoich zadaniach, żeby trener wierzył w moje możliwości, dawał mi wiele szans.

Jeszcze w trakcie poprzednich rozgrywek w mediach pojawiły się informacje na temat twojego ewentualnego przejścia do Rosy. Śledziłeś wtedy to, co dziennikarze pisali na twój temat?

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie patrzę w internet. Ale powiem ci, że gdy trwa sezon, gram regularnie spotkania, to nie przeglądam internetowych portali, nawet jeśli pojawiają się na mój temat jakieś spekulacje.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Nawet po dobrym występie?

- Owszem, wtedy coś przeczytam, ale później, w trakcie tygodnia, nie zaprzątam sobie tym głowy. Na pewno chciałem jak najlepiej grać dla Tarnobrzega, dla trenera Szczubiała.

Rzeczywiście było wtedy coś na rzeczy w sprawie transferu do Radomia?

- Nie. Dopiero po sezonie coś zaczęło się dziać, zadzwonił do mnie trener Kamiński i powiedział, że chce mnie w Radomiu. Miałem parę ofert, wybrałem tę dobrą dla siebie. Chcę pokazywać swoją wartość, aby drużyna miała ze mnie jak najwięcej pożytku.

Pojawiły się propozycje z zagranicy?

- Agent coś mi wspominał, ale nie będę "bił piany". Napomknął tylko, że coś się dzieje, ale nie "napinałem się" na to. Skupiłem się na Polsce, dostałem ofertę i ją przyjąłem.

Niedawno dołączył do was Elijah Johnson. Jakim jest zawodnikiem? To, jak przedstawiał sprawę z nim Anwil, jest prawdą?

- Nie wiem. Z czasem pewnie wszystko się okaże, jaka była prawda.

Amerykanin to twój główny konkurent na pozycji numer dwa...

- Na pewno nie czuję się gorszy od niego. Będziemy rywalizować, a to z pewnością wyjdzie na plus drużynie i nam samym.

W niedzielę gracie kolejne spotkanie, tym razem przeciwko Polpharmie...

- Teraz trzeba myśleć tylko o kolejnym meczu, skoncentrować się na tym, co przed nami, dobrze przepracować ten tydzień, abyśmy z każdą następną kolejką byli coraz wyżej w tabeli.

W sobotę Jakub Dłoniak zagrał przeciwko swojej byłej drużynie
W sobotę Jakub Dłoniak zagrał przeciwko swojej byłej drużynie
Źródło artykułu: