Na usprawiedliwienie bydgoszczan zasługuje brak dwójki czołowych i kontuzjowanych zawodników, czyli Filipa Małgorzaciaka (uraz palca) oraz Sebastiana Laydycha (achilles)- Małgorzaciak powinien wrócić na mecz ze Spójnią Stargard Szczeciński, a Sebastian Laydych ciut później - poinformował krótko wiceprezes Astorii Jacek Borkowski. Absencja tej dwójki w dalszej części spotkania była bardzo widoczna.
Jednak początek derbowej potyczki był bardzo wyrównany. Torunianie po pierwszych kilku minutach przegrywali nawet 3:7, a potem 12:13. Prowadzenie Astorii powinno być nawet większe, gdyby bydgoszczanie lepiej wykonywali rzuty wolne. W tym elemencie mocno zawiódł jednak lider gości Dorian Szyttenholm, który w pierwszej połowie trafił zaledwie jeden rzut na siedem prób.
Natomiast podopieczni Grzegorza Sowińskiego grali przede wszystkim skutecznie. W pierwszej połowie aż siedmiokrotnie trafili zza linii 6,75 centymetrów. Ten element gry szczególnie dobrze wykonywali Jacek Jarecki, Aleks Perka oraz Tomasz Wojdyła. Nic więc dziwnego, że drugą kwartę miejscowy wygrał aż 23:14. Jak się później okazało, ten fragment derbowej rywalizacji okazał się kluczowy w ostatecznym rozstrzygnięciu.
W drugiej połowie większych emocji już nie było. PC Siden w pewnym momencie prowadził nawet 80:51. Bydgoszczanie wzięli się jednak do roboty i zmniejszyli rozmiary wysokiej porażki. Na uwagę zasługuje też fakt, że fani z obu miast szczelnie zapełnili halę Spożywczaka, a kibice długo czekali w kolejce po upragnione bilety.
Polski Cukier SIDEn Toruń - Astoria Bydgoszcz 84:66 (25:21, 23:14, 19:12, 17:19)
SIDEn: Wojdyła 18, Jarecki 11, Stępień 10, Wilczek 10, Perka 9, Żytko 9, Lisewski 6, Barycz 5, Bochno 2, Plebanek 2, Śmigielski 2, Grochowski 0.
Astoria: Bierwagen 15, Lewandowski 14, Kowalewski 12, Milczyński 11, Robak 4, Szyttemholm 4, Kutta 3, Barszczyk 1, Grzesiński 0, Rąpalski 0.