Ostatnio stwierdził pan, że czas wreszcie skończyć z tą tułaczką po Europie i czas zakotwiczyć w jednym klubie. Będzie spektakularny powrót do Polski Michała Ignerskiego?
Michał Ignerski: Cały czas myślę nad tymi sprawą. Bardzo chciałbym wrócić do Polski. Rozmawiam niewątpliwie ze Stelmetem Zielona Góra. Ten kluby jest świetnie zarządzany, imponują mi działacze. W krótkim czasie szybko osiągnął sukcesy. Szkoda, że tak mało jest tych klubów w Polsce, które są tak prowadzone. Większość z nich idzie do dołu, a nie do góry. Skupiam się teraz na reprezentacji i to się teraz liczy. Najważniejszy jest nasz sukces. Nie ma co się zbytnio stresować sytuacją klubową i tym, co będzie za kilka miesięcy.
Na ile konkretne są te rozmowy ze Stelmetem Zielona Góra?
- Były konkretne, ale teraz stanęły w martwym punkcie.
Dlaczego?
- Mam inne opcje z klubów zagranicznych, ale na razie z nich nie korzystam i cierpliwie czekam. Zobaczę, co będzie dla mnie i mojej rodziny najlepsze.
Chciałby pan podpisać długoletni kontrakt?
- Bardzo chciałbym zakotwiczyć w jakimś klubie na kilka lat. Chciałbym wiązać z klubem duże nadzieje, zdobywać mistrzostwa i zrobić coś w europejskiej koszykówce. Niewątpliwie teraz takim klubem jest Stelmet Zielona Góra.
To prawda, że rok temu był pan blisko Stelmetu?
- Tak. Rozmawiałem z nimi rok temu i byłem niemal o krok od przejścia do tego klubu. Zadecydowały pewne względy prywatne, a nie sportowe. Jest to klub fajnie budowany. Mam nadzieję, że będą nadal odnosić sukcesy, niezależnie od tego, czy ja tam będę, czy nie. Im więcej sukcesów, tym lepiej działa to dla polskiej koszykówki.
Powrót do Śląska to temat zamknięty?
- Tak, zdecydowanie. Coś dzieje we Wrocławiu, ale tam nie trafię. Prawda jest taka, że jedni upadają, a drudzy się budują. Ja na razie staram się grać na najwyższym poziomie i będę starał się grać na tym poziomie do samego końca.
Pochodzi pan z Lublina. Tam jak na razie ta koszykówka próbuje się odrodzić. Planuje pan wrócić na zakończenie kariery do Lublina i wspomóc tamtejszy zespół?
- Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Jeśli jest coś na rzeczy - to wówczas rozmawiamy. Jestem realistą i staram się patrzeć trzeźwo na życie. Na razie w Lublinie nic za bardzo się nie dzieje, coś tam idzie do przodu.
Za panem chyba jeden z najtrudniejszych sezonów w karierze?
- Zdecydowanie. To był jeden z najtrudniejszych sezonów w karierze. Byliśmy rewelacją sezonu zasadniczego, ale odpadliśmy w pierwszej rundzie play off, w której zresztą nie grałem. Bądź co bądź jest to kolejne doświadczenie w mojej karierze.