2 
Do sobotniego spotkania gospodarze podchodzili z "nożem na gardle". Zanotowali bowiem 5 porażek z rzędu i za wszelką cenę chcieli zrehabilitować się przed własną publicznością. Dobrze rozpoczęli starcie z radomianami, prowadząc 20:15 po pierwszej kwarcie. Świetnie w szeregach Kotwicy spisywał się Sean Mosley, który raz za razem trafiał do kosza rywali. Przewaga kołobrzeżan mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie spudłowane rzuty wolne.
Początek drugiej części był piorunujący w wykonaniu przyjezdnych. Siedem kolejnych punktów Ronalda Dorseya nie tylko pozwoliło doprowadzić do remisu, ale nawet "odskoczyć" na dwa "oczka". Po chwili "trójkę" dołożył Hubert Radke. Rosa nie cieszyła się jednak długo z takiego stanu rzeczy - rywale odpowiedzieli tym samym.
W następnych fragmentach wynik się zmieniał. Żadnemu z zespołów nie udało się zbudować na tyle bezpiecznej zaliczki, aby móc kontrolować przebieg wydarzeń.
Kluczowy dla ostatecznego rezultatu okazał się przełom trzeciej i czwartej kwarty. Po akcji Dominique'a Wise'a i udanej próbie z dystansu Jakuba Zalewskiego, równo z syreną oznaczającą koniec trzeciej odsłony, beniaminek wygrywał 64:57. Po powrocie na boisko dyktował warunki i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa. Skutecznie egzekwowane rzuty osobiste oraz "trójka" w wykonaniu... podkoszowego Mateusza Jarmakowicza pozbawiła rywali jakichkolwiek złudzeń.
Kotwicy nie pomogła świetna postawa Mosleya, autora 26 punktów i 7 zbiórek. 14 "oczek" rzucił dla zwycięzców Radke.
Kotwica Kołobrzeg - Rosa Radom 72:81 (20:15, 17:19, 20:30, 15:17)
Kotwica:
Mosley 26, Zyskowski 14, Arabas 11, Jefferson 8, Sapp 5, Rajewicz 4, Djurić 4, Żołnierczuk 0, Walker 0, Wichniarz 0
Rosa: Radke 14, Wise 11, Zalewski 11, Montgomery 11, Dorsey 10, Jarmakowicz 7, Adams 6, Kardaś 4, Bogdanowicz 4, Cupković 3, Bogavac 0.
na Instagramie 
na Facebooku 
