Wrocławianie otworzyli mecz serią 5:0, lecz na parkiecie od początku trwała zacięta walka, w grze dąbrowian widoczna była maksymalna mobilizacja, ale w niektórych początkowych akcjach brak im było dokładności. Gospodarze zdołali poukładać swoją grę, czego efektem było objęcie prowadzenia (7:5). Po trzech minutach przyjedni obudzili się i zaczęli dominować na parkiecie, nie tylko odzyskali przewagę, ale w dodatku ją powiększyli (7:14). Śląsk dobrze radził sobie w defensywie, mimo to gospodarze nie spuszczali z tonu i dalej toczyli zaciętą walkę. Po efektownym zagraniu w ataku, wykończonym przez Macieja Maja, MKS ustanowił wynik tej odsłony (18:17).
W drugiej kwarcie od początku toczyła się zacięta walka. Mimo że wynik oscylował w okolicach remisu, to niewykorzystane szanse gospodarzy pozwalały sądzić, że stać by ich było na prowadzenie w tym spotkaniu. Przewaga wrocławian tkwiła właśnie w wykorzystywaniu własnych akcji, rozgrywanych po nieudanych zagraniach rywali, którzy marnowali nawet stuprocentowe sytuacje. Paweł Kikowski w ciągu 1,5 minut (od stanu 23:22) aż trzykrotnie trafił za trzy, dołożył do tego celny lay-up, dzięki czemu dał WKS-owi prowadzenie, a Radosław Hyży akcją 2+1 powiększył przewagę (25:36). Ten przestój dużo kosztował dąbrowian, którzy jednak zdołali odzyskać odpowiedni rytm gry i do przerwy zniwelowali straty (35:40).
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli trzecią odsłonę, w ich poczynaniach było widać dużą mobilizację, a pięć punktów Mateusza Dziemby doprowadziło do remisu (42:42). Walka na parkiecie była zacięta, a wynik oscylował w okolicach remisu. Jednak dąbrowianie znów zaczęli popełniać za dużo prostych strat, co wykorzystywali ich rywale. Tylko cztery minuty tej kwarty były wyrównane, pozostała część (wygrana przez WKS 19:8) należała do wrocławian.
Przed ostatnią kwartą koszykarze MKS-u przegrywali różnicą jedenastu punktów, więc nadal pozostawali w walce o zwycięstwo, lecz warunkiem koniecznym była lepsza gra, wolna od prostych błędów i strat. Dzięki serii 8:0 w ciągu 1,5 minuty udało im się zniwelować straty do zaledwie trzech punktów. Dąbrowska publiczność poderwała się do dopingu, ale celną trójką uciszył ją Kikowski (63:69). Gospodarze byli w stanie prowadzić wyrównaną walkę z rywalami, ale ich drobne błędy własne uniemożliwiały im doprowadzenie do remisu czy objęcie prowadzenia. Na siedem minut przed końcem Śląskowi został odgwizdany piąty faul. Emocje sięgały zenitu nie tylko na trybunach, gospodarzom kibicowała cała hala, a wrocławianom ich kibice, którzy przyjechali do Zagłębia Dąbrowskiego. Dąbrowianie, mimo upływającego czasu, cały czas walczyli - z rywalem i czasem. Ostatecznie obie walki przegrali.
Dzięki temu zwycięstwu ekipa WKS-u Śląska Wrocław ustanowiła nowy rekord największej liczby wygranych meczów z rzędu - 22. Dotychczasowy rekord 21 kolejnych triumfów należał do Zastalu Zielona Góra.
MKS Dąbrowa Górnicza - WKS Śląsk Wrocław 78:87 (18:17, 17:23, 20:26, 23:21)
MKS: Wołoszyn 17, Zieliński 14, Dziemba 13 (8zb, 4as), Grzegorzewski 12 (4as), Marek Piechowicz 10, Marcin Piechowicz 5 (7zb), Maj 5, Zmarlak 2.
Śląsk: Kikowski 21 (4x3pkt), Flieger 20 (6p, 4as), Ochońko 13, Gabiński 12, Diduszko 10 (11zb), Hyży 9 (10zb), Mroczek-Truskowski 2, N. Kulon 0, Bochenkiewicz 0.