Podczas, gdy Spójnia przegrywała kolejne mecze sporo krytyki spadło na jednego z najlepszych strzelców w ubiegłym sezonie, Adama Parzycha. Ten koszykarz ma ostatnio problemy ze skutecznością. W sobotnim meczu z Wikaną Start Lublin próbował przełamać złą passę rzutową, lecz uzbierał 8 punktów. Sam zawodnik zdaje sobie sprawę z nienajlepszej dyspozycji i wierzy, że w najbliższym czasie się to zmieni.
- Niestety, ćwiczę to, na treningach mi wychodzi. Rzucam na bardzo dobrym proc. W meczu kolejny raz mi nie wyszło. Będę nad tym codziennie pracował i myślę, że dojdę do formy, którą powinienem prezentować - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Najważniejsze są jednak wyniki drużyny, a te ostatnio napawają optymizmem stargardzkich kibiców. Spójnia pewnie pokonała zespół, z którym sąsiadowała w tabeli. - Cieszymy się bardzo z wygranej. W kolejnym meczu udowodniliśmy, że potrafimy wygrywać i bronić. Były to dla nas bardzo ważne punkty, bo tabela jest bardzo ciasna. Im więcej wygrywamy z bezpośrednimi rywalami tym lepiej dla nas - stwierdził Parzych.
W pewnym momencie zanosiło się na pogrom. Stargardzianie prowadzili 56:28, lecz roztrwonili połowę przewagi. - Nikt nie gra całego dobrego meczu. Zespół, który przez cztery kwarty prezentowałby się tak samo dobrze nie grałby w I lidze tylko w ekstraklasie. Wyszliśmy bardzo skoncentrowani. Byliśmy głodni zwycięstwa i tak się stało. W drugiej połowie czegoś nam zabrakło. Może trochę sił, ale na pewno zaskoczyli nas tą strefą. Do końca jednak wytrwaliśmy i wygraliśmy - wyjaśnił.
Za Spójnią już półmetek maratonu. Rozegrała ona trzy mecze w tydzień. W ciągu najbliższych dni czekają na nią kolejni dwaj rywale. - Trener wie, jak zorganizować nasze treningi. Kiedy mamy odpocząć lub mocniej potrenować. W ostatnim meczu minuty zawodników były bardzo dobrze rozłożone. W niedzielę odpoczywamy, w poniedziałek trening i czekamy na Sokół - zakończył.