- Nie udało się. Szkoda tego meczu, ale głowy do góry i jedziemy dalej. Teraz czeka nas Turów. Jeżeli chodzi jeszcze o ten mecz, to Zielona Góra jest świetnym terenem do koszykówki. Za każdym razem, kiedy tu jestem to powtarzam, jaka jest świetna hala, kibice, organizacja. Myślę, że ten mecz mógł się podobać. Była ładna walka, świetne akcje z jednej i drugiej strony. Może było trochę za bardzo agresywnie, ale to jest mecz na szczycie - powiedział po sobotnim meczu ze Stelmetem Zielona Góra Mateusz Ponitka.
Zawodnik pochwalił zielonogórską halę oraz świetny doping. - To jest na pewno bardzo przyjemne ze strony gospodarza, kiedy kibice tak mocno angażują się w mecz. Z naszej strony jako drużyna przeciwna nie możemy na to patrzeć. Oczywiście to widać, ale nie możemy na tym się skupiać, bo to mogłoby na nas zdecydowanie źle oddziaływać. My musimy robić swoje i musimy być skoncentrowani na grze. Oczywiście słychać ten doping, ale w głowie jesteśmy na boisku a nie wśród kibiców - wyjaśnił.
Co zdaniem koszykarza było kluczem do zwycięstwa Stelmetu? - Nasze 24 straty. Nie udało nam się także zatrzymać Borovnjaka, który zagrał bardzo dobre zawody. Nie udało nam się go zatrzymać, ale to jego już chyba drugi dobry mecz, bo debiut miał w Tarnobrzegu także udany.
Wiele wskazuje na to, że Asseco i Stelmet spotkają się jeszcze w tym sezonie. - Na pewno. Będą szóstki. W sumie to nie można jeszcze mówić, który zespół będzie, a który nie. Każdy o to walczy, ale jeżeli zostaniemy zarówno my jak i Stelmet to ponownie będzie mecz i rewanż, czyli kolejne spotkanie tutaj w Zielonej Górze i kolejne w Gdyni. Do tego mogą dojść playoffy, tak jak w zeszłym sezonie. To też będzie trzy do pięciu spotkań, a więc jeszcze z siedem meczów może być. Chyba, że byłby to finał, to wtedy nawet dziewięć jest możliwych - opowiedział zawodnik.
Wybiegając w przyszłość ze stwierdzeniem, że przykładowo Stelmet spotka się z Asseco Prokomem w finale czy zdaniem koszykarza byłby to dla nich wygodny przeciwnik? - Finał to już jest starcie dwóch najlepszych drużyn w Polsce i nie ma czegoś takiego, że któryś rywal jest wygodny. To już jest walka na całego, to jest zupełnie inna gra niż teraz. Może i ten sobotni mecz mógł być zalążkiem takiego finału, ale jeżeli doszłoby do takiego starcia to będzie dziesięć razy większe zmęczenie, dziesięć razy więcej emocji. Także finał na pewno będzie się różnił, jeżeli do niego w ogóle dojdzie - zakończył.