AZS Koszalin nie będzie miło wspominał ostatniej wyprawy na Podkarpacie. Mało kto się spodziewał, że akademicy przegrają w Tarnobrzegu oba spotkania. Wyniki tych meczów potwierdzają tylko, że gracze Teo Cizmicia na wyjazdach radzą sobie dużo słabiej. - Zacznę od tego, że w obu meczach wygrała drużyna dużo lepsza. Nasza gra nie była dobra, zwłaszcza w potyczce ligowej. To był dwa różne spotkania, w sobotę Jezioro potrafiło wykorzystać nasze przestoje a w niedzielę, mimo lepszej gry, wciąż to było za mało na gospodarzy. Jesteśmy bardzo rozczarowani, w pucharze chcieliśmy się zrewanżować. Było trochę lepiej, ale nie tak nasza gra powinna wyglądać - przekonuje Igor Milicić.
Kapitan AZS-u przyznaje, że Jezioro Tarnobrzeg nie leży jego drużynie. - Na pewno tak jest. Nie ma co się nad tym zastanawiać, wyniki mówią same za siebie. To bardzo groźna ekipa, nieobliczalna w grze. Niejeden zespół jeszcze tu polegnie. Musimy postarać się jakoś inaczej na nich przygotować i wreszcie przełamać to fatum. Nie potrafię powiedzieć czemu aż tak tarnobrzeski zespół nam nie pasuje. Liczę, że rewanż przed własną publicznością pomoże nam się przełamać.
Gracze z Koszalina, mimo wysokiej pozycji w ligowej tabeli, są zespołem dość nieobliczalnym. Koszalinianie potrafili wygrać z Asseco Prokomem, Treflem i Turowem ale także przegrać ze Startem i dwa razy z Jeziorem. - Takie rzeczy w koszykówce się zdarzają, nie sądzę, że to kwestia podejścia. Do każdego wychodzimy tak samo, każdy mecz daje takie same dwa punkty. Asseco potrafiło wygrać w Sienie a parę dni później przegrali ze Startem Gdynia. To jest koszykówka, piękny sport. Chcemy każdy mecz wygrywać ale takie jest życie i trzeba umieć też przegrać. Na pewno te dwie porażki dają nam dużo do myślenia. Trzeba sporo poprawić - twierdzi kapitan AZS-u.
Doświadczony zawodnik wraca do gry po długiej kontuzji. Trener Cizmić z pewnością liczy, że rutyna i klasa rozgrywającego poprawi jakość gry jego drużyny. - W Tarnobrzegu w meczu o Pucharu Polski tak naprawdę zagrałem pierwszy raz po powrocie na poważnie. Teraz będzie coraz lepiej ale muszę być cierpliwy. To bardzo ciężka sytuacja jak człowiek musi siedzieć z boku i wie, że nie może pomóc. Bardzo ciężko cały czas pracuję, by powrócić w dobrej formie. Do wszystkiego trzeba jednak czasu i pewnych spraw nie jestem w stanie przeskoczyć - kończy Milicić.
Kosz Kosz Ko Sza Lin