Jak feniks z popiołu - relacja z meczu UMKS Kielce - SKK Siedlce

Zawodnicy SKK Siedlce zdeklasowali w wyjazdowym spotkaniu UMKS Kielce. Po przerwaniu w poprzedniej kolejce passy sześciu porażek, w sobotnim pojedynku pokazali, że wracają na właściwe tory.

W spotkaniu określanym "o więcej niż dwa punkty" zmierzyły się 15. w tabeli UMKS Kielce z 14. - SKK Siedlce. Ciężko było w tym spotkaniu wskazać faworyta, a oba zespoły, choć w lidze grają słabo, to w tym starciu nie mogły pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji. - Nie ważne jakimi sposobami i w jakim stylu, ale musimy ten mecz wygrać - mówił przed spotkaniem trener gospodarzy, Rafał Gil.

Mecz był wyrównany tylko przez dwie minuty, kiedy to goście prowadzili 5:4. Potem w ciągu minuty Kamil Sulima dwukrotnie skarcił UMKS (9:4) i od tego momentu przewaga SKK zaczęła rosnąć. Kielczanie próbowali wzmocnić obronę, ale łapali niepotrzebne faule. Po pierwszej kwarcie trzech ważnych graczy UMKS-u - Marcin Wróbel, Rafał Król oraz Łukasz Fąfara, miało już na koncie po dwa przewinienia. Trener Gil szybko musiał dokonywać korekt w składzie, ale nie przyniosły one pożądanych efektów - jego podopieczni albo oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji, albo tracili piłkę (tylko w pierwszej połowie aż 12 strat). Natomiast drużyna gości grała bardzo dobrą koszykówkę. Dobrze do zespołu wkomponował się nowy nabytek - Przemysław Lewandowski, który wyszedł w pierwszej piątce, a w 8. minucie po celnym rzucie z dystansu powiększył prowadzenie swojego zespołu do trzynastu punktów (21:8). Potem siedlczanie trafili pięć rzutów osobistych z rzędu, a ich przewagę do szesnastu punktów (10:26) po pierwszej połowie zdołał jeszcze zmniejszyć rozgrywający UMKS-u Artur Kijanowski.

"Scyzorki" w poprzednich spotkaniach, kiedy przytrafiał im się bardzo słaby okres gry, po reprymendzie trenera szybko się mobilizowali i odrabiali przynajmniej część strat. W tym pojedynku jednak tego nie zobaczyliśmy. Druga kwarta była jeszcze słabsza w ich wykonaniu. Zdobyli co prawda o trzy punkty więcej, ale osiem z nich było autorstwa Huberta Makucha. W 13. minucie dystans między zespołami wynosił 20 punktów (33:13) na korzyść SKK, trzy minuty później, już... trzydzieści (45:15). Podopieczni Tomasza Araszkiewicza jak rasowy bokser punktowali rywali, a liderem był Kamil Sulima, który do przerwy zdobył 19 punktów. Gospodarzy do walki próbował poderwać Makuch, ale jego dwie "trójki" w końcówce I połowy, to było za mało. SKK po 20 minutach prowadził 51:23 i był w doskonałej sytuacji przed kolejną odsłoną.

Po przerwie przyjezdni kontynuowali dobrą grę. Kilka sekund po wznowieniu gry dwa punkty zdobył Radosław Basiński, w odpowiedzi pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobyli Wojciech Miernik oraz Marcin Wróbel. Oba zespoły grały punkt za punkt, choć gdyby kielczanie poprawili skuteczność, mogliby obrobić minumum 10 punktów. W 26. minucie UMKS przegrywał już 32:63 i było pewne, że tego spotkania nie wygra, a ich celem była walka o porażkę w jak najmniejszym wymiarze.

W ostatniej kwarcie grający na luzie goście byli i tak skuteczniejsi od miejscowych, którym tego dnia nic nie wychodziło. W 33. minucie ich przewaga urosła do 33 punktów (72:39), a w 37. - do 40! (83:43). Przy tak wysokim prowadzeniu trener gości wpuścił na boisko rezerwowych, w tym autora 8 punktów Tomasza Gałana. Ostatecznie UMKS doznaje najwyższej porażki w historii występów w I lidze - 47:83, a trener Rafał Gil ma dużo do poprawy przed kolejnym pojedynkiem z NETO PTG Sokół Łańcut. Zespół z Siedlec dał natomiast wyraźny sygnał, że będzie walczyć o czołową "ósemkę".

UMKS Kielce - SKK Siedlce 47:83 (10:26, 13:25, 12:16, 12:16)

UMKS: Makuch 14 (2), Kijanowski 7, Kamecki 6, Król 5, Bacik 4, Wróbel 4, Fąfara 2, Tokarski 2, Miernik 2, J. Lewandowski 1, Osiakowski 0, Busz 0

SKK: Sulima 21 (4), P. Lewandowski 13 (3), Basiński 10, Chodkiewicz 9, Deja 8, Gałan 8, Kulikowski 6, Czerwonka 5, Rapucha 3 (1), Czyż 0, Sobiło 0

Źródło artykułu: