Efekt "nowej miotły" zadziałał w Anwilu

Pod wodzą nowego trenera włocławianie spisują się jak na razie bardzo dobrze. W niedzielę czeka ich jednak trudny sprawdzian, bo na wyjeździe zmierzą się z Asseco Prokomem Gdynia.

Trener Milija Bogicević w znaczącym stopniu odmienił grę Anwilu Włocławek. To dostrzegają sami zawodnicy, którzy twierdzą, że znacznie lepiej czują, gdy na ławce przebywa właśnie Bogicević, a nie Dainius Adomaitis. Serbski szkoleniowiec zmienił kilka istotnych elementów w grze Anwilu. Szczególnie znacznie lepiej wygląda ofensywa włocławian. - Bardziej otworzył nasz atak. My graliśmy wcześniej nieco inaczej, byliśmy pozamykani w systemach. Nie graliśmy ze sobą. Krok po kroku idziemy do przodu. Oczywiście nie zapominamy tutaj o obronie, staramy się kłaść większy nacisk na piłkę, odcinamy od podań, gramy znacznie bardziej agresywnie - twierdzi Przemysław Frasunkiewicz, skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Wtóruje mu inny zawodnik z Kujaw - Łukasz Seweryn. - Przede wszystkim zmieniła się intensywność. Gramy o wiele szybciej, przez to rozgrywamy o wiele więcej akcji. Mamy więcej asyst, co oznacza, że gramy znacznie bardziej zespołowo - ocenia były gracz Asseco Prokomu Gdynia.

Serbski szkoleniowiec dużo zmienił także pod względem mentalnym. Niektórzy zawodnicy wygląda znacznie lepiej niż pod wodzą Adomaitisa. Dobrym przykładem jest Tony Weeden, który powolutku wraca do dobrej formy. - On jest świetny jako trener na treningach i meczach, i jako człowiek po za nim. Pierwsza rzecz, o której nam powiedział, gdy objął zespół to, że każdy z nas ma czerpać z treningu radość i siłę do meczów - mówił na naszych łamach amerykański zawodnik.

- Odblokował paru zawodników, w wielu kwestiach daje wolną rękę, żeby podjąć samodzielną decyzję na boisku. To jest bardzo pozytywne - dodaje Seweryn.

W nowej taktyce świetnie powinien czuć się Krzysztof Szubarga, który będzie miał znacznie więcej swobody niż u trenera Adomaitisa. - Krzysztof Szubarga kiedy grał dla reprezentacji Polski podczas Eurobasketu w Polsce to mało kto w potrafił go dogonić. Wydaję mi się, że tacy zawodnicy nie mogą być pozamykani w jakiś tam schematach, muszą mieć trochę inwencji. Znacznie przyspieszyliśmy, Krzysztof ma trochę więcej swobody i jeśli on się rozpędzi i my za nim pobiegniemy to ciężko nas powstrzymać - przekonuje Frasunkiewicz.

Można stwierdzić, że w Anwilu zadziałał "efekt nowej miotły". Koszykarze poczuli, że przy trenerze Bogiceviciu mogą zajść naprawdę daleko, jeśli będą wykonywać jego polecenia. - Na pewno jest taki efekt, to nie są żadne opowiastki. Spotkałem się z nim wielokrotnie. Myślę, że ten efekt był tylko w pierwszym meczu, bo wówczas na rozgrzewce prawie urwaliśmy kosze w Starogardzie Gdańskim. Wyskoczyliśmy na Polpharmę z taką energią, że do przerwy było już po meczu. Ten efekt nowej miotły już minął i myślę, że teraz zaczynamy rozumieć filozofię trenera Bogicevicia - potwierdza Frasunkiewicz.

Zmieniły się także treningi, które są znacznie intensywniejsze niż za czasów Adomaitisa. - Nie od dzisiaj wiadomo, że gra się tak samo, jak się trenuje. Treningi są na bardzo wysokiej intensywności, każde ćwiczenie, gra jest o punkty, o coś. Każdy trening wygląda jak wojna, jak mecz. Jeżeli będziemy dalej tak pracować to tylko od nas będzie zależało, gdzie zajdziemy - kończy Frasunkiewicz.

Źródło artykułu: