Mam tu coś do skończenia - rozmowa z Nicchaeusem Doaksem, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Mimo porażki z Anwilem Włocławek, Nicchaeus Doaks zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Amerykanin liczy, że w tym sezonie jego drużyna zagra w play off. - Taki musi być nasz cel - mówi dla SF.

Bartosz Półrolniczak: Wracasz do Tarnobrzega, co skłoniło cię do tej decyzji?

Nicchaeus Doaks: Cóż, dogadaliśmy się bardzo szybko. Gdy tylko dowiedziałem się, że jest szansa wrócić do Tarnobrzega to długo nie myślałem. Byłem wolnym graczem, miałem kontrakt w Meksyku, ale był on krótki i nie był spełnieniem moich marzeń. Najważniejsze, że grałem i jestem w formie. Skontaktował się ze mną prezes, po tym jak agent powiedział, że mogę tu wrócić. Wiedziałem, że prezes i trener mnie chcą, to mi wystarczyło. Znam ich i wiem co mogę od nich oczekiwać, oni wiedzą to samo o mnie. To korzystna sytuacja.

Po poprzednim sezonie nie chciałeś zostać?
-

To, że nie chciałem to duże słowo. Dostałem ciekawe propozycje, ale wszystko ułożyło się inaczej niż myślałem. Nigdy nie ukrywałem, że gra w Polsce to nie pełnia moich możliwości i ambicji. Oczywiście rozmawialiśmy, była szansa się dogadać. Nie ma jednak co do tego wracać, wróciłem i bardzo mnie to cieszy.

Znacie się z trenerem doskonale, chyba dużo nie musieliście rozmawiać o tym, czego od ciebie oczekuje?
-

Tak rozmawialiśmy, ale masz rację, długo to nie trwało. Dobrze się zawsze rozumieliśmy i to sobie cenię. Mam walczyć w obronie i na deskach to przede wszystkim. Potrafię też zdobywać sporo punktów, co zresztą wiecie. Na pewno muszę grać twardo i ciężko pracować, tak jak w ostatnim sezonie. Było ciężko ale myślę, że się sprawdziłem. W tym sezonie chcę się również sprawdzić i dać drużynie to co mogę. Ciężka praca do klucz do rozwoju, a ja wiem czego chcę.

Jesteś tu już tydzień, co sądzisz o tych graczach i drużynie, jak to wygląda w porównaniu z zeszłym sezonem?
-

Drużyna jest zdecydowanie inna. Inaczej zbudowana, bardziej dynamiczna. Skład jest niższy, to daje plusy i minusy, jak wszystko. Atmosfera jest świetna, bardzo dobrze zostałem przyjęty. Fajnie wejść do zespołu, zobaczyć same nowe twarze i od razu być częścią drużyny. To naprawdę cenne, nie wszędzie to przebiega tak łatwo i miło. Różne są charaktery, a moim zdaniem ta grupa dobrze rokuje. Wróci jeszcze jeden ważny gracz który ma kontuzję, i będziemy mogli się bić jeszcze mocniej.

Można powiedzieć, że w tym roku masz tu coś do skończenia, mierzysz w play off?
-

Zdecydowanie! Rok temu mieliśmy naprawdę dobry sezon, odnieśliśmy wiele wartościowych wyników, ale kontuzje i kalendarz nas zniszczyły. W tym roku system grania jest inny, preferuje ekipy o wąskich składach. Rok temu w ważnym momencie wypadł nam LaMarshall Corbett i wtedy wiedzieliśmy, że mamy małe szanse. To był jeden z liderów, ciężko takiego gracza z dnia na dzień zastąpić. W tym roku chcę skończyć to, czego nie udało się osiągnąć rok temu.

No właśnie, jak w kontekście tych urazów oceniasz wasz wynik z zeszłego sezonu?
-

Myślę, że był dobry. Mógł być lepszy, ale i mógł być ciut gorszy. Prezes po sezonie powiedział, że było dobrze. Przed sezonem założenie było takie, by wyprzedzić 2-3 drużyny. Wyprzedziliśmy 4, do tego było wiele wygranych po dobrych meczach. Naprawdę byliśmy fajną drużyną, na naszych meczach nie było nudno. Jak wspominałem, play off było blisko. W tym roku trzeba wejść poziom wyżej.

Ten sezon sprawił, że stałeś się bardziej kompletnym graczem?
-

Tak, mogę to z czystym sumieniem powiedzieć. Poprawiłem grę tyłem do kosza, ciężko pracowałem nad swoją obroną i rzutem. Również tego lata ciężko trenowałem. Nie chciałem zmarnować tego, co poprawiłem w Polsce.

Nie jesteś już debiutantem w lidze i wiele wiesz o kraju i rozgrywkach, to sprawi, że drugi sezon w Polsce będzie łatwiejszy?
-

Nie chce używać słowa łatwiejszy, powiem przyjemniejszy. To dlatego, że znam już życie w Polsce. Wiele wiem o kraju, ludziach i o lidze. To na pewno pomoże. Debiutanci zawsze mają gorsze dni, nawet okresy ale to normalne. To coś nowego, coś do tej pory nie widzianego. To taka próba woli. W tym aspekcie będzie łatwiej. Ale jak wspomniałeś, nie jestem już debiutantem w Polsce. Muszę zatem więcej wymagać od siebie, i trener też będzie wymagał więcej. To sprawi, że sezon może być nawet trudniejszy. Nie boję się tego, czekam na każdy kolejny mecz.
Twój debiut w tym sezonie wypadł okazale, ale drużyna przegrała.
-

To był ciężki mecz. Graliśmy na wyjeździe z bardzo mocną i poukładaną ekipą. Nie patrzyliśmy na tabelę, bo ta drużyna w rzeczywistości jest mocniejsza. Mimo wszystko nasz występ był pozytywny. Nie wyszła nam końcówka, spudłowaliśmy parę ważnych rzutów. Anwil to wykorzystał i odjechał. Niestety parę zagrań zdecydowało o naszej porażce.

Pod koniec meczu wyglądaliście na zmęczonych.
-

Na pewno rywale zachowali więcej energii. Narzuciliśmy od początku bardzo wysokie tempo gry, i trochę się to na nas odbiło. Anwil miał większą ilość graczy, i moim zdaniem tylko to zdecydowało o wyniku. Pod koniec mieli więcej energii i wiedzieli jak to wykorzystać. Z siebie jestem zadowolony, choć też parę razy mogłem zachować się lepiej, no i te rzuty wolne...

Przed meczami z Polpharmą jesteś optymistycznie nastawiony?
-

Jasne, zagraliśmy dobry mecz. Musimy zagrać jeszcze agresywniej w obronie, zmuszać rywali do błędów. Obejrzymy ich mecze na video, trener dostosuje do tego odpowiednią taktykę. Będziemy wiedzieli, gdzie można ich zaskoczyć i postaramy się to zrobić. Oczywiście, to działa w dwie strony. Chodzi jednak o to, by ze swojej strony zrobić wszystko co można. Jedziemy tam wygrać. To bardzo ważny mecz, drużyna ciągle robi postępy, i porażki nie zniechęcają graczy, więc zostaje wierzyć i dobrze się przygotować.

Co twoim zdaniem było waszą największą bronią w ostatnim meczu?
-

Nie poddajemy się. Różne momenty były w tym meczu, ale graliśmy ciągle razem. Słyszałem, że w poprzednich meczach drużyna grała falami. Tu zagraliśmy w miarę równo, i to z mocną ekipą. To ważne, bo goniąc rywala traci się więcej sił. Nie wiem jeszcze wszystkiego o tegorocznej drużynie, docieram się z resztą graczy. Z każdym dniem będzie lepiej. Złapaliśmy szybko wspólny język, a to jest bardzo ważne.

W Polpharmie od niedawna gra twój przyjaciel Josh Miller. Niestety w ten weekend nie zobaczycie się na parkiecie, zostaje czekać na rewanż w Tarnobrzegu.
-

Wielka szkoda, że tak się ułożyło. Obaj bardzo czekaliśmy na ten mecz, ale jeszcze będzie okazja by się spotkać. To jak mówisz jest mój przyjaciel. Dużo rozmawiamy za pomocą internetu, dobrze się znamy. Spędziliśmy tu razem świetne chwile i mamy co wspominać. Teraz gramy w przeciwnych drużynach, i na meczu nie będzie sentymentów. To na pewno będzie dla nas nowa sytuacja, bo do tej pory graliśmy razem, a teraz będziemy mieć już różne koszulki. do tego jednak jeszcze czas, póki co nie ważne w jakim składzie zagrają, my musimy myśleć o sobie.

Jesteś uniwersalnym graczem, możesz grać na skrzydle i jako center, jaka jest twoja naturalna pozycja?
-

Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Ważne, gdzie widzi mnie trener. Ja się czuję dobrze na obu pozycjach. Lubię twarda grę i walkę więc odnajduję się doskonale w każdym schemacie. Najważniejsze, by drużyna miała z tego zysk, to wtedy i ja będę szczęśliwy.

Ten rok może ci dać nowe możliwości?
-

Tak, dlatego z radością tu wracam. To dla mnie szansa i wielka motywacja. Mam już pewną markę w lidze, dlatego teraz trzeba ją potwierdzić a najlepiej jeszcze poprawić. Chcę stawać się coraz lepszy i wskakiwać na wyższy poziom do coraz lepszych drużyn. Poza tym wiem, że atmosfera wokół drużyny jest świetna a to też jest dla mnie ważne. Polska liga to okno na świat, nie jest to może czołówka europejska, ale też nie jakieś peryferia. To świetne miejsce do gry. Wielu graczy tu budowało swoje nazwisko, i robiło potem kariery na Zachodzie.

Musisz zastąpić Rahshona Turnera, to dla ciebie pewne wyzwanie?
-

Na pewno tak. Dołączyłem już w trakcie sezonu, więc to dla mnie pewna trudność. A Turner to świetny gracz, każdy kto coś wie o koszykówce zna tego gracza. To dla mnie dodatkowa motywacja, bo nie ucieknę od porównań z nim, zwłaszcza w Tarnobrzegu.

A co w ogóle sądzisz o tym graczu?
-

Naprawdę mam do niego szacunek. Chciałbym tyle osiągnąć co on. To wciąż bardzo dobry zawodnik.

Czego oczekujesz od kolejnych meczów?
-

Wygranych. Nic więcej. Wiem, że łatwo nie będzie. Wiem też, jaki potencjał ma nasza drużyna. Trzeba wierzyć w sobie i w kolegów, i absolutnie nie bać się nikogo. Strach w sporcie to rzecz zbędna. Mogę zapewnić, że damy z siebie wszystko. Pozytywne nastawienie to połowa sukcesu, jeśli podejdziemy do kolejnych gier jak do Anwilu, to będzie dobrze.

Komentarze (0)