Różnica jednej klasy - relacja z meczu Franz Astoria Bydgoszcz - Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław obnażył wszystkie braki Franz Astorii. Wrocławianie tym samym udowodnili, że bydgoszczanie po prostu odstają poziomem od innych I-ligowych rywali.

Skromna grupa kibiców z Dolnego Śląska miała powody do radości, kiedy weszła na halę pod koniec pierwszej kwarty. Wtedy WKS Śląsk prowadził 22:10. To był dopiero początek fatalnej passy gospodarzy. Najpierw już w pierwszej połowie (sic!) za pięć fauli z parkietu został usunięty środkowy Piotr Czaplicki. A jeszcze w tej samej części gry poważnej kontuzji nabawił się Mateusz Bierwagen.

Skrzydłowy Franz Astorii nieszczęśliwie upadł podczas jednej z akcji na parkiet. Później długo był opatrywany przez sztab medyczny bydgoskiej drużyny. Początkowo mówiło się nawet o wypadnięciu miednicy, ale na szczęście bydgoscy lekarze postawili Bierwagena na nogi. Oczywiście, jego dalszy występ w środowym spotkaniu nie był już możliwy.

A po przerwie trwał rzutowy koncert wrocławian. Sztab trenerski Śląska przy wysokim prowadzeniu dał pograć rezerwowym. Nawet świetnie grający w pierwszej części Paweł Kikowski musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Jego zmiennicy okazji nie zmarnowali i nie pozwolili bydgoszczanom na zmniejszenie chociażby części strat, które w pewnych fragmentach spotkania wynosiły blisko czterdzieści punktów.

Tym samym WKS Śląsk potwierdził swoje aspiracje na awans do Tauron Basket Ligi. Wrocławianie pokazali też, że bydgoszczanie nie pasują swoim poziomem do I-ligowych rozgrywek. A szkoda, bo do miejscowej hali przyszło sporo kibiców zobaczyć w akcji 17-krotnych mistrzów Polski. To pokazuje, że w mieście jest spore ciśnienie na dobrą koszykówkę, ale bez pieniędzy dobrego wyniku się zrobić nie da. Ich ulubieńcy ligowych punktów muszą szukać w starciach ze znacznie słabszymi rywalami.

- Mamy kłopot, bo nie wiadomo jak długo będzie pauzował Mateusz Bierwagen. Śląsk to jednak faworyt całych rozgrywek, a my jesteśmy tylko małymi szaraczkami w walce o utrzymanie. Ta różnica była widoczna na parkiecie. To są zawodnicy, którzy mają doświadczenie z PLK. Nawet przy większym szczęściu nie mieliśmy szans na zwycięstwo - smucił się po meczu trener Zawadka.

Franz Astoria Bydgoszcz  - WKS Śląsk Wrocław 61:92 (10:22, 19:34, 16:19, 16:17)

Astoria: Małgorzaciak 10, Laydych 10, Szyttenholm 10, Szafranek 8, Barszczyk 6, Lewandowski 5, Czaplicki 4, Rąpalski 4, Robak 4.

WKS: Kikowski 26, Diduszko 18, Mroczek-Truskowski 14, Sulima 7, Bochenkiewicz 6, Flieger 6, Hyży 5, Kulon 4, Prostak 4, Ochońko 2.

Komentarze (7)
uve kolarz
4.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na meczu Sidenu nasz zacny komentator, bogaty w zeszłoroczne teksty ( nota bene spoko ziomek) kilka razy nadmienił , że w Bydgoszczy mają baty od Śląska, a u nas na trybunach cisza, żadnych owa Czytaj całość
avatar
Kaczka
4.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
barakuda
4.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
daveed - Twoja postawa jako kibica wzbudza szacunek. Tak właśnie wyobrażam sobie wierność wybranej drużynie. Wymiana myśli z Tobą i wieloma podobnymi do Ciebie kibicami na tym forum to dla mnie Czytaj całość
avatar
Kaczka
4.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No niestety, ale faktycznie obok Kielc (pomimo ich zwycięstwa) Asta jest najsłabszym zespołem, a pod deską to już jest prawdziwy dramat tym bardziej, że Dorian w 1 lidze jest połową Doriana w 2 Czytaj całość
Śledczy
4.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety, murowany kandydat do spadku z ligi. Nie da się 2-3 graczy, zwłaszcza przy potencjalnych urazach zagrać pełnego sezonu. Reszta prezentuje poziom II ligi. Obawiam, się, że Astat drugie Czytaj całość