Yi Jianlian chce nadal grać w NBA

Chiński zawodnik zapewnia, że swój kolejny sezon w karierze chce spędzić w NBA. 24-latek w najlepszej lidze świata gra nieprzerwanie od 2007 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Yi Jianlian wybrany został w 1. rundzie, z bardzo wysokim - 6. numerem w drafcie 2007 roku, przez drużynę Milwaukee Bucks. Uważany był za wielki talent chińskiej koszykówki i jednego z bardziej perspektywicznych graczy tamtego naboru.

W sezonie 2009/2010 notował najlepsze statystyki w karierze, a mianowicie 12 punktów i 7,1 zbiórki na mecz. Wystąpił w 52 spotkaniach New Jersey Nets, 51 razy wychodząc w pierwszej piątce.

Rok później zaliczył niezbyt udany epizod w Washington Wizards, a w zeszłym sezonie grał dla broniących mistrzowskiego tytułu Dallas Mavericks. Na parkiecie pojawił się w 30 spotkaniach, spędzając na nim zaledwie średnio 6,8 minut. Do tego notował najgorsze statystyki w karierze (2,6 punktu), co jednak go nie zniechęciło.

Przyszłość reprezentanta Chin nie jest jeszcze znana, ponieważ nie ma podpisanego kontraktu z żadnym klubem.

Na tę chwilę zainteresowanie 24-letnim silnym skrzydłowym wyraża podobno hiszpański zespół Real Madryt, który gra na co dzień w lidze ACB. Nie wiadomo jednak czy coś z tego wyniknie.

Głos w tej sprawie zawarł przedstawiciel chińskiego zawodnika. - Na razie nie bierzemy pod uwagę gry w Hiszpanii. Mogę powiedzieć tylko, że Yi na pierwszym miejscu stawia powrót do NBA - zakończył Lu Yu, przedstawiciel Yi.

Polscy kibicie mogą pamiętać go przede wszystkim z meczów reprezentacyjnych. 21 lipca w Katowicach zapisał na swoim koncie 22 punkty i 10 zbiórek. Był najlepszym zawodnikiem na parkiecie, a jego reprezentacja Chin ograła Polaków 73:72.

Do atutów Yi Jianliana należy na pewno bardzo dobre wyszkolenie techniczne, łatwość w zdobywaniu punktów i świetny rzut z dystansu. A to wszystko przy 216 centymetrach wzrostu. Śmiało można uznać, że to właśnie on jest obecnie jednym z najlepszych chińskich koszykarzy.

Zniechęcać mogą jednak jego problemy zdrowotne związane z kolanami, a ponadto fakt, że nigdy w sezonie nie rozegrał więcej niż 66 spotkań.

Źródło artykułu: