Nokaut w trzeciej kwarcie - relacja z meczu PGE Turów - Zastal Zielona Góra

Nokaut - to słowo dobitnie opisujące przebieg drugiego meczu o brązowy medal Tauron Basket Ligi pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec, a Zastalem Zielona Góra. Grający z nożem na gardle zawodnicy trenera Jacka Winnickiego już w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 30 punktów, by zakończyć mecz zwycięstwem 95: 69.

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec sumiennie odrobili pracę domową. W przeciwieństwie do meczu w Zielonej Górze, rozpoczęli pojedynek z wysokiego C. Trener Jacek Winnicki zaskoczył Zastal przede wszystkim ustawieniem wyjściowej piątki, bo postawił na Arthura Lee i Dallasa Lauderdale’a. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ obydwaj zawodnicy zagrali bardzo dobre spotkanie.

W pierwszej części meczu punkty przynosiły przede wszystkim widowiskowe zagrania Arthura Lee, który w mgnieniu oka zapisał na swoim koncie 9 „oczek”. Zbilansowana gra w ataku nie była dla zgorzelczan żadną przeszkodą, problemy sprawiały jednak dwójkowe zagrania, Waltera Hodge’a i Kirka Archibequea.

Gdy koszykarze trenera Mihailo Uvalina rozpoczęli trzecią kwartę od zdobycia sześciu punktów z rzędu, wydawało się, iż walka o zwycięstwo będzie trwać w najlepsze. Wówczas asem z talii trenera Jacka Winnickiego okazał się Dallas Lauderdale. Potężny Amerykanin imponował zwinnością i atletyzmem. W jednej z akcji potrafił dwukrotnie zablokować rywala, a chwilę później po doskonałym podaniu Arthura Lee, zakończyć kontrę jeszcze bardziej widowiskowym wsadem. Postawa Lauderdale’a była jak impuls. Zdezorientowani goście nie potrafili znaleźć odpowiedniej drogi do kosza, a PGE Turów dzięki skutecznym zagraniom Aarona Cela, Konrada Wysockiego i Davida Jacksona, bezlitośnie punktował rywala, do tego stopnia, że na dwie minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty prowadził aż 83:50.

- Każdy z nas chce udowodnić swoje umiejętności. Arthur Lee był dziś świetnie dysponowany, widział i trafiał niemal wszystko. Dallas jest zaś ogromnym i skocznym zawodnikiem, musi więc siać popłoch w strefie podkoszowej. Mówiliśmy mu o tym cały sezon. To jego pierwszy rok w Europie, musi więc nauczyć się bardziej agresywnej gry. Ma ogromny potencjał - chwalił Konrad Wysocki, kapitan zespołu ze Zgorzelca.

W ostatniej kwarcie przyjezdni nie mieli pomysłu na zniwelowanie ponad 30 oczek przewagi, a trener zielonogórzan postawił na graczy rezerwowych. Ostatecznie PGE Turów wygrał 95:69. O tym, która z drużyn zdobędzie brązowe medale Tauron Basket Ligi zadecyduje trzeci mecz w Zielonej Górze.

- Dzisiaj uśmiechaliśmy się na parkiecie częściej niż łącznie w poprzednich pięciu, sześciu miesiącach. Wychodziło nam wszystko. Gra sprawiała nam wielką przyjemność. Cieszymy się, że w takich okolicznościach zakończyliśmy sezon przed swoimi kibicami - dodał Niemiec z polskim paszportem. Radości ze zwycięstwa nie krył też trener Jacek Winnicki.

- Zagraliśmy z pełnym zaangażowaniem. Jestem dumny z tego, że pokazaliśmy charakter. Możemy cieszyć się tym zwycięstwem tylko przez chwilę, a później o nim szybko zapomnieć. Chcemy walczyć o brązowy medal. Ten sezon dla nas jeszcze się nie skończył. Jedziemy do Zielonej Góry walczyć o brąz. Ten mecz będzie spotkaniem o wszystko - powiedział szkoleniowiec PGE Turowa Zgorzelec.

PGE Turów Zgorzelec – Zastal Zielona Góra 95:69 (26:28, 23:18, 34:16, 12:17)

PGE Turów: Lee 19, Kickert 12, Wysocki 12, Lauderdale 10, Kulig 10, Cel 10, Chyliński 8, Jackson 6, Moore 6, Mielczarek 2, Gustas 2.

Zastal: Hodge 15, Mobley 12, Archibeque 10, Chanas 6, Rajewicz 6, Stelmach 6, Mirković 5, Matczak 3, Chodkiewicz 3, Sroka 3.

Źródło artykułu: