Michał Fałkowski: Czy jest możliwe znalezienie pozytywu w zakończeniu sezonu na 10. miejscu w lidze?
Nicchaeus Doaks: Z pewnością 10. miejsce to nie lokata, którą chcieliśmy osiągnąć przed sezonem. Bardzo zależało nam na zajęciu pozycji, która dałaby nam możliwość gry w fazie play-off, ale to niestety nie poszło po naszej myśli. Cóż, mogę tylko powiedzieć, że 10. miejsce to w dalszym ciągu pozycja lepsza od ostatniej... więc w tym kontekście możemy mówić o pewnych pozytywach, tym bardziej że w sezonie poprzednim Siarka grała zdecydowanie słabiej i z tego, co wiem, zajęła właśnie ostatnie miejsce.
Pozwól, że przypomnę naszą rozmowę sprzed rozgrywek: "Moim celem jest play-off. Myślę, że jeśli będziemy ciężko pracować na treningach i podczas meczów, ten cel zostanie zrealizowany". Czego zatem zabrakło?
- Nie wiem czy akurat zabrakło tego, że nie pracowaliśmy ciężko na treningach. Wydaje mi się, że naprawdę wiele dawaliśmy z siebie na treningach i na meczach. Na pewno nikt nie może odmówić nam walki, bo w każdym meczu pokazywaliśmy wielkie serce do gry. Cóż, po prostu znalazły się inne zespoły, które okazały się lepsze. Chcieliśmy zagrać w play-off, ale zabrakło dla nas miejsca...
Zespołowo zatem nie możecie uznać tego sezonu za pozytywny, ale indywidualnie dałeś się poznać jako ciekawy koszykarz, który wie jak grać w pod koszem. I to jest opinia dość powszechna.
- To wielki zaszczyt dla mnie jeśli inni uważają, że mogę być przydatnym graczem. Opinia innych ludzi jest bardzo ważna, bo motywuje albo demotywuje. Mnie akurat tak przychylne komentarze z pewnością zmotywują do jeszcze większej pracy.
12,8 punktu oraz 7,3 zbiórki - to twoje indywidualne zdobycze. Tylko sześciu koszykarzy Tauron Basket Ligi poza tobą może pochwalić się średnimi powyżej 10 punktów i siedmiu zbiórek...
- To dobre wyniki, choć mam wrażenie, że mogły być lepsze, gdybym w kilku meczów zagrał inaczej. Czasami miewałem występy, których nie chciałbym pamiętać, bo trafiałem do kosza na przykład tylko raz czy dwa, a to dużo poniżej moich możliwości. Niemniej ogólnie jestem zadowolony ze swoich meczów i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie będę w stanie je poprawić.
Bardzo dobrze wiodło ci się zwłaszcza w drugiej fazie sezonu; ostatnie mecze pokazały, że double-double możesz notować regularnie. Nie masz wrażenia, że sezon zakończył się zbyt szybko?
- Tak, zdecydowanie połowa kwietnia to nie jest najlepsza pora na kończenie rozgrywek, ale niestety na to nie mamy wpływu. Gdybym to ja układał terminarz postarałbym się by tych meczów było jeszcze więcej. A co do moich występów w fazie szóstek to rzeczywiście chciałem zakończyć sezon z mocnym uderzeniem i mam wrażenie, że to się udało. Dałbym jednak wiele, żebyśmy zamiast moich dobrych gier mogli rywalizować w play-off.
A nie masz wrażenia, że rywalizacja w niższej części ligi w pewnym momencie przerodziła się w pompowanie własnych statystyk kosztem drużyny?
- Nie powiedziałbym tak. Oczywiście, każdy gracz zawsze podświadomie myśli o tym by zdobyć jakieś punkty, zanotować zbiórkę, innymi słowy - pokazać się w statystykach. Ale nie sądzę by trenerzy dopuścili do przekładania dobra indywidualnego nad dobro zespołu.
Czego nauczyłeś się w tym sezonie? Co dało ci te kilka miesięcy gry w Tauron Basket Lidze?
- Przede wszystkim uważam, że stałem się lepszym defensorem, bo do tego zmuszał mnie mój trener. Chciał bym był w stanie rywalizować z najlepszymi środkowymi w lidze, dlatego motywował mnie do większej pracy i jestem zdania, że poprzez to mam teraz większe umiejętności w grze obronnej niż to było w przeszłości. Lepiej gram jeden na jednego, lepiej stawiam zasłony i zastawiam własną tablicę. Niemniej jednak mam dopiero 25 lat co oznacza, że jeszcze muszę się sporo uczyć.
Masz w pamięci jakiś szczególny moment z tego sezonu? Jakiś mecz?
- Bardzo proste pytanie, na które bardzo trudno odpowiedzieć, gdyż takich momentów było naprawdę bardzo dużo. Jeśli jednak mam koniecznie wybrać coś szczególnego, to z pewnością na pierwszy plan wysuwają się dwa zwycięstwa nad drużynami z absolutnej czołówki ekstraklasy: Anwilem i Treflem, które dodatkowo miały miejsce jedna po drugiej. Z Anwilem wygraliśmy dopiero po dogrywce, natomiast z Treflem zwycięstwo zawdzięczamy stalowym nerwom Wojtka Barycza, który trafił tuż przed końcem.
Zespół Siarki Jezioro złożony był tylko z polskich oraz amerykańskich koszykarzy. Jak czułeś się w tej grupie ludzi?
- Bardzo dobrze. W naszym zespole najstarszy zawodnik miał 27 lat, reszta to gracze dość młodzi, albo nawet bardzo młodzi, więc szybko doszliśmy do porozumienia. Rozumieliśmy się dobrze poza parkietem, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Na treningach natomiast ciężko pracowaliśmy, bo praktycznie każdy z nas ma przyszłość jeszcze przed sobą. Na pewno bardzo miło będę wspominał tę grupę ludzi.
Grałeś ramię w ramię z Przemkiem Karnowskim, największą, obok Mateusza Ponitki, nadzieją polskiej koszykówki, który w przyszłym sezonie prawdopodobnie zagra w NCAA. Myślisz, że jest w stanie zrobić karierę?
- Przez cały sezon mówiłem na niego "Big" (duży - przyp. M.F.), bo myślę, że jego umiejętności dorównują jego gabarytom. Jestem pewien, że Przemek będzie kiedyś kapitalnym koszykarzem jeśli tylko będzie ciężko pracował, rozwijał się i będzie skoncentrowany na dążeniu do celu. Na pewno ma wielki talent oraz umiejętności, jak na 18-letniego gracza i teraz potrzebuje tylko dobrego doradztwa, czyli dobrego trenera. Myślę, że NCAA to idealne miejsce dla niego, tam będzie miał okazję się rozwinąć.
A co z twoimi planami? Myślałeś już o tym co będziesz robił w kolejnym sezonie?
- Bardzo bym chciał zagrać w Eurolidze, choć wiem, że w przyszłym sezonie to raczej nieosiągalne. Mimo wszystko jednak zamierzam dążyć do realizacji tego celu i krok po kroku budować swoją karierę wspinając się na coraz wyższe szczeble. Myślę, że mógłbym zostać w Polsce na kolejny rok, bardzo mi się tutaj podoba, a Tauron Basket Liga to mocna liga. Co będzie jednak w lipcu czy sierpniu to nie wiem. Zobaczymy.
Dziesiąte lepsze niż ostatnie - wywiad z Nicchaeusem Doaksem, centrem Siarki Jezioro Tarnobrzeg
Dla sześciu zespołów Tauron Basket Ligi sezon już się skończył, m.in. dla tarnobrzeskiej Siarki Jezioro, która uplasowała się na dziesiątej pozycji. Biorąc pod uwagę to, że w zeszłym sezonie Siarka zajęła ostatnią lokatę trzeba mówić o pewnego rodzaju progresie. Podobną opinię wyraża Nicchaeus Doaks, amerykański środkowy zespołu, który udzielił wywiadu portalowi SportoweFakty.pl.