Koszykarze z Siedlec jechali do Szczecina z nadzieją na podtrzymanie swojej znakomitej serii zwycięstw. Na dodatek zwycięstwo zbliżyłoby podopiecznych Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka do zajęcia trzeciego miejsca w rozgrywkach. Mecz szczególnie w drugiej połowie był bardzo wyrównany, jednak to akademicy ze Szczecina mogli po końcowym gwizdku sędziego wnieść ręce w geście triumfu. Dla AZS-u Radex było to 11 zwycięstwo na zapleczu TBL.
- Drużyna ze Szczecina niczym nas nie zaskoczyła. Graliśmy z bardzo dobrym zespołem, gratulujemy im zwycięstwa i na pewno będziemy rozmawiać o tym, co w tym spotkaniu zaważyło o naszej przegranej - podkreślał Araszkiewicz. W szeregach SKK bardzo dobre zawody rozegrał Kamil Sulima, który był w sobotni wieczór motorem napędowym ekipy z Mazowsza. Wychowanek Legii Warszawa zdobył 26 punktów, ale to nie wystarczyło na pokonanie zawodników Wojciecha Zeidlera.
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy. Wówczas AZS uzyskał kilkupunktową przewagę nad SKK, którą utrzymał praktycznie do końca spotkania. Na dodatek drużyna ze Szczecina była bardzo skuteczna. - Praktycznie wszyscy obwodowi zawodnicy AZS-u będący na parkiecie trafiali za trzy punkty. Szczególnie było to widoczne w pierwszej połowie - analizował Głuszczak. Druga część meczu była już w wykonaniu ekipy z Mazowsza dużo lepsza. - Nie może być tak, że przeciwnik zdobywa 47 punktów przez dwie kwarty. Świadczy to o tym, że mamy zły pomysł na defensywę. Wydaje mi się, że potem trochę się poprawiliśmy w tym elemencie - Tomasz Araszkiewicz.
Mimo nie najlepszej dyspozycji w tym meczu, SKK miał realną szansę na zwycięstwo w sobotnim pojedynku. - W końcówce, mimo że graliśmy słabo, to mieliśmy szansę na odniesienie zwycięstwa. W ostatnich fragmentach spotkania zrobiło się straszne zamieszanie. Niestety zabrakło nam czasu - podkreślał Głuszczak. Dla zespołu z Siedlec była to dopiero 8 porażka w lidze. Okazję do zrehabilitowania się zawodnicy SKK będą mieli w niedzielę w pojedynku przeciwko beniaminkowi z Kutna.
Dla siedlczan będzie to niezmiernie ważny mecz. Przy wyrównanym poziomie, jaki jest w I lidze, oraz spłaszczonej tabeli każdy punkt jest na wagę złota. Tym bardziej, że drużyna Araszkiewicza i Głuszczaka walczy o miejsce w pierwszej czwórce, które zapewni jej przewagę parkietu przed fazą play-off. - Gdybyśmy zdobyli przewagę parkietu, to byłoby super - mówi Adrian Czerwonka, skrzydłowy SKK. - Nie wybiegamy jednak myślami w przyszłość. Uważam, że tak nie wolno. Trzeba skupić się na kolejnym meczu. Jeśli go wygramy, to będziemy myśleć o następnym spotkaniu i później wszystko samo ułoży się w tabeli - dodaje były gracz MOSiRu Krosno. Niedzielny pojedynek będzie szczególny dla Dawida Bręka, który w poprzednim sezonie występował jeszcze w trykocie zespołu z Siedlec.