W Staples Center tylko premierowa odsłona była nieciekawa. Lakers osiągnęli kilkunastupunktową przewagę, a Celtowie raz za razem pudłowali. Później było już zdecydowanie ciekawiej. Wyrównana, bardzo fizyczna gra to przedsmak play off, w których Lakers i Celtics, notujący przeciętne sezony, mają wiele do udowodnienia.
Wszystko rozstrzygnęło się w końcówce ostatniej odsłony. C's prowadzili różnicą pięciu oczek, lecz to miejscowi zakończyli spotkanie serią 8:0. Najważniejsze punkty trafiał Kobe Bryant, który 10 ze swoich 26 oczek zdobył w decydującej odsłonie. Po podaniu Czarnej Mamby kropkę nad "i" postawił Andrew Bynum, który zanotował solidne double-double w postaci 20 punktów i 14 zbiórek.
- Oni w najważniejszych momentach trafiali kluczowe rzuty. My także mieliśmy kilka dogodnych okazji, ale piłka nie wpadała. Nie potrafiliśmy również ich zatrzymać w obronie w ostatnich akcjach - podsumował Rajon Rondo, rozgrywający gości.
Jeziorowcy triumfowali po raz 18 w 20 meczu przed własną publicznością.
W ostatniej akcji spotkania szansę na doprowadzenie do dogrywki miał jeszcze Ray Allen, lecz jego próba okazała się niecelna. 24 punkty i 10 asyst zapisał na swoim koncie Rondo, lider ekipy z Massachusetts.
***
Piątą kolejną porażkę ponieśli koszykarze New York Knicks, którzy przed własną publicznością nie sprostali Philadelphii 76ers. Szóstki triumfowały 106:94, a koncertową partię rozgrywał rezerwowy Louis Williams. Snajper zespołu z Pensylwanii zdobył 28 punktów, z czego 12 w ostatnich 3,5 minutach trzeciej kwarty. Tą część Szóstki wygrały aż 38:24.
Wcześniej spotkanie w Madison Square Garden było wyrównane, z lekką przewagą przyjezdnych. W końcówce trzeciej odsłony Philly zadała ostateczny cios i odskoczyła na bezpieczną przewagę.
22 oczka dla pokonanych wywalczył Carmelo Anthony, lecz zawiódł Jeremy Lin, który chybił 13 z 18 rzutów z gry. Zaledwie dziewięć oczek dołożył Amare Stoudemire.
- Kiedy przegrywamy mecze, wyglądamy jakby cała nasza energia gdzieś uciekała przez drzwi - podsumował Anthony.
Zwycięstwo LA Lakers nad Celtami pozwoliło ekipie z Miasta Aniołów awansować na pozycję lidera w Pacific Division, ponieważ niespodziewanej porażki doznali LA Clippers. Ich pogromcami okazali się Golden State Warriors, którzy co prawda stracili całą 21-punktową przewagę, lecz wykorzystali katastrofalną skuteczność gospodarzy na linii rzutów wolnych - 19/35.
- Sami wykopaliśmy sobie tę dziurę. Mieliśmy wiele otwartych pozycji, ale nie trafialiśmy. Nie mogliśmy również liczyć, że oni będą cały czas się mylić - powiedział Chris Paul, autor 23 punktów i pięciu asyst.
Wyniki:
New York Knicks - Philadelphia 76ers 94:106
(C. Anthony 22, J. Lin 14, L. Fields 13 - L. Williams 28, E. Turner 24 (15 zb), A. Iguodala 19)
Los Angeles Lakers - Boston Celtics 97:94
(K. Bryant 26, A. Bynum 20 (14 zb), M. World Peace 14 - R. Rondo 24 (10 as), R. Allen 17, B. Bass 15)
Orlando Magic - Indiana Pacers 107:94
(D. Howard 30 (13 zb), J.J. Redick 18, R. Anderson 12 - P. George 22, T. Hansbrough 19, D. Granger 18)
Toronto Raptors - Milwaukee Bucks 99:105
(D. DeRozan 21, J. Bayless 16, A. Johnson 12 - E. Ilyasova 31 (12 zb), D. Gooden 21, M. Dunleavy 19)
Cleveland Cavaliers - Houston Rockets 118:107
(A. Jamison 28, K. Irving 21, R. Sessions 15 - L. Scola 30, G. Dragic 20, C. Budinger 16)
Denver Nuggets - Memphis Grizzlies 91:94
(Nene 15, A. Harrington 15, C. Brewer 15 - O.J. Mayo 22, M. Conley 13, D. Cunningham 12)
Sacramento Kings - Atlanta Hawks 99:106
(D. Cousins 28 (12 zb), J. Salmons 14, M. Thornton 12 - J. Smith 28, J. Johnson 21, J. Teague 16)
Los Angeles Clippers - Golden State Warriors 93:97
(B. Griffin 27 (12 zb), C. Paul 23, R. Foye 16 - M. Ellis 21 (11 as), D. Wright 20, D. Lee 18 (10 zb))