NBA: Lin dostał lekcję koszykówki od Miami Heat

1/11 z gry zanotował Jeremy Lin a New York Knicks nie mieli nic do powiedzenia w starciu z Miami Heat w najciekawszym spotkaniu czwartkowej nocy w NBA. James, Wade i Bosh poprowadzili Żar do ósmej wygranej z rzędu. Tymczasem 12 kolejne zwycięstwo we własnej hali odniosła Oklahoma City Thunder.

Ten mecz miał być prawdziwym sprawdzianem dla Jeremy Lina, który w pierwszych 11 spotkaniach Knicks w pierwszej piątce notował średnio 23,9 punktów i 9,2 asysty. W czwartek gracz rodem z Tajwanu grał fatalnie - chybił 10 z 11 rzutów, zdobył ledwo osiem punktów, rozdał trzy asysty i miał osiem strat.

- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko bronić przeciwko niemu. Jest dobrym graczem, ale wywieraliśmy na nim dużą presję i to okazało się sukcesem - powiedział Dwyane Wade, który zdobył 22 punkty dla Miami.

Gospodarze do przerwy prowadzili tylko 51:47, a zwycięstwo zapewnili sobie w trzeciej odsłonie, którą wygrali 29:19. To ósma kolejna wygrana podopiecznych Ericka Spoelstry. Co ciekawe, każde zwycięstwo zostało odniesione różnicą co najmniej 12 punktów.

- Oni są zespołem, który w chwili obecnej może wygrać z każdym. Grają lepiej od całej reszty. My na razie nie jesteśmy na takim poziomie - powiedział Mike D'Antoni, szkoleniowiec Knicks.

25 oczek do dorobku Żaru dorzucił Chris Bosh a 20, dziewięć zbiórek, osiem asyst i pięć przechwytów to bilans LeBron James. To pierwszy przypadek w obecnym sezonie kiedy trójka liderów zakończyła mecz z co najmniej 20 oczkami na koncie.

Żar, obok Oklahomy City Thunder, okazał się najlepszą drużyną w całej lidze przez przerwa na Mecz Gwiazd. Ich bilans to 27-7.

Wspominana Oklahoma nie dała szans na własnym parkiecie Los Angeles Lakers, pokonując Jeziorowców 100:85. To 12 kolejny triumf Grzmotu przed własną publicznością, gdzie ich bilans jest wyjątkowo imponujący: 15-1.

33 punkty dla zwycięzców uzbierał Kevin Durant, a w defensywie świetną robotę wykonali Serge Ibaka oraz Kendrick Perkins, którzy szczególnie mocno utrudniali życie Andrew Bynumowi (5/15 z gry).

Lakers rzucali na kiepskiej 39. proc. skuteczności z gry, a lider zespołu Kobe Bryant do zdobycia 24 punktów potrzebował aż 24 rzutów.

Dużo mniej efektownie, ale równie skutecznie jak Miami i Oklahoma swoje wygrane odnoszą koszykarze San Antonio Spurs. Teksańczycy triumfowali po raz 12 w ostatnich 13 meczach, pokonując na wyjeździe Denver Nuggets. Świetną partię w szeregach Spurs rozgrywał DeJuan Blair, który wywalczył 28 punktów i zebrał 12 piłek.

- To najlepszy mecz jaki widziałem kiedy Tony Parker prowadzi całą tą orkiestrę. Jego decyzja i podania były świetne - chwalił Tony'ego Parkera trener Bryłek George Karl. Francuz miał 16 punktów i rozdzielił 12 asyst.

Ostrogi zawdzięczają zwycięstwo pierwszej połowie, wygranej aż 65:39.

Spurs z bilansem 24-10 są drugą siłą w Konferencji Zachodniej i w ogóle nie przejmują się, że poświęcane jest im zdecydowanie mniej czasu niż tematom Lina, Knicks, Miami, Oklahomy. - Tak się już dzieje od 15 lat. Nawet o tym nie myślę - krótko skwitował Gregg Popovich, opiekun San Antonio.

Wyniki:

Miami Heat - New York Knicks 102:88

(C. Bosh 25, D. Wade 22, L. James 20 - C. Anthony 19, J.R. Smith 14, A. Stoudemire 13)

Atlanta Hawks - Orlando Magic 83:78
(J. Smith 22 (12 zb), J. Pargo 15, W. Green 14 - J.J. Redick 13, D. Howard 12 (12 zb), H. Turkoglu 11)

Denver Nuggets - San Antonio Spurs 99:114
(C. Brewer 23, A. Miller 20, A. Afflalo 19 - D. Blair 28 (12 zb), T. Duncan 18, R. Jefferson 17)

Oklahoma City Thunder - Los Angeles Lakers 100:85
(K. Durant 33, R. Westbrook 19, J. Harden 16 - K. Bryant 24, P. Gasol 22, A. Bynum 14 (12 zb))

Źródło artykułu: