Żadna z drużyn nie zdążyła jeszcze trafić do kosza, a Paweł Kowalczuk już zaliczył faul techniczny. Gracz SKK zbyt emocjonalnie zademonstrował swoje rozgoryczenie po pełnieniu przewinienia w ataku. Mimo wszystko to goście opanowali sytuację, swobodnie rozgrywali akcje i ich przewaga sięgnęła 10 punktów. Start natomiast ani razu nie trafił zza linii 6, 75 m w I kwarcie.
Kolejna część gry tylko do połowy układała się po myśli siedleckiego zespołu. Później gospodarze przystąpili do odrabiania strat i czynili to niezwykle skutecznie. Role się odwróciły, kiedy lublinianie zanotowali serię 9:0. Wśród nich brylował Paweł Kowalski. Nie zawodził także Rafał Król, który w miał 100-procentową skuteczność rzutów z gry w I połowie.
Gospodarze nie pozwolili wydrzeć sobie z rąk nikłego prowadzenia przez większość III kwarty. Ekspresowo odpowiadali celnymi rzutami, gdy przeciwnik niebezpiecznie zbliżał się do nich. SKK jednak dopiął swego, a w ostatniej akcji Kamil Sulima trafił z półdystansu i goście wygrywali 50:47.
Taki wynik zwiastował emocjonującą końcówkę meczu. Oba zespoły długo szły łeb w łeb, a szalę zwycięstwa na korzyść siedlczan przechyliły cztery kolejne rzuty wolne. Goście doprowadzili do stanu 68:56, dzięki czemu mogli odetchnąć. Start jeszcze zerwał się do walki, jednakże zabrakło mu czasu, aby odwrócić losy rywalizacji.
Start Lublin - SKK Siedlce 65:70 (13:21, 22:10, 12:19, 18:20)
Start: Paweł Kowalski 13, Przemysław Łuszczewski 12 (13 zb.), Sebastian Szymański 10, Kamil Michalski 9, Rafał Król 8, Michał Aleksandrowicz 6, Sergiusz Prażmo 3, Piotr Pustelnik 2, Michał Sikora 2.
SKK: Łukasz Ratajczak 17, Radosław Basiński 16, Michał Przybylski 13, Kamil Sulima 13, Paweł Kowalczuk 7, Adrian Czerwonka 4, Jacek Czyż 0, Rafał Holnicki-Szulc 0, Marcin Nędzi 0.
Cenny triumf gości - relacja z meczu Start Lublin - SKK Siedlce
Gospodarze zanotowali czwartą kolejną porażkę, która oddaliła ich od awansu do fazy play off. Rywale zwyciężyli, choć mieli zaledwie 36-procentową skuteczność rzutów z gry. Na pierwszy plan podczas sobotniego widowiska starali się wybijać sędziowie, podejmując wiele kontrowersyjnych decyzji.