Wygrali z presją - relacja z meczu Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk

Kiedy Polpharma w czwartej kwarcie wyszła na 11-punktowe prowadzenie, po czym błyskawicznie roztrwoniła przewagę, wydawało się, że w stolicy Kociewia powtórzy się scenariusz z dwóch poprzednich spotkań. Tym razem jednak gospodarze zachowali więcej zimnej krwi.

W pierwszej piątce Polpharmy po raz kolejny pojawił się Marcin Nowakowski, który na pozycji podstawowego playmakera zastępuje będącego w nie najlepszej dyspozycji Tomasza Śniega. "Farmaceuci" rozpoczęli to spotkanie od mocnego uderzenia. Po kilku akcjach prowadzili już 6:0. Goście jednak dosyć szybko otrząsnęli się z chwilowego marazmu. Błyskawicznie zdołali odrobić wszystkie straty i z biegiem czasu zaczęli budować nad rywalem przewagę. Gospodarze natomiast długo nie byli w stanie przeprowadzić skutecznej akcji. Po 10 minutach przegrywali różnicą 5 "oczek".

Początek drugiej kwarty przypominał pierwsze minuty pojedynku. Polpharma po skutecznych zagraniach Grzegorza Arabasa i Michaela Hicksa błyskawicznie odrobiła straty i objęła kilkupunktowe prowadzenie. Tym razem jednak miejscowi grali konsekwentnie przez całą kwartę, dzięki czemu po 20 minutach prowadzili 31:29. Oba zespoły skupiały się przede wszystkim na mocnej defensywie.

- Według mnie Czarni dysponują najlepszą obroną w całej lidze, dlatego też grało nam się w tym spotkaniu tak ciężko - zauważył na pomeczowej konferencji trener "Farmaceutów", Wojciech Kamiński.

Bardzo podobny przebieg miała również trzecia partia spotkania. Zawodnicy obu drużyn toczyli ze sobą mordercze pojedynki i nie byli w stanie zdystansować rywala. Po stronie gospodarzy po raz kolejny świetnie prezentował się Hicks. W szeregach gości nie zawodził natomiast Mantas Cesnauskis. To wszystko sprawiło, że losy tego starcia rozstrzygnąć miała dopiero ostatnia partia.

Początkowe minuty decydującej kwarty zdecydowanie należały do graczy trenera Kamińskiego, którzy mogli tego dnia liczyć na fenomenalnie dysponowanego Hicksa. Amerykanin niemal w pojedynkę katował rywala kolejnymi skutecznymi akcjami. Po 4 minutach starogardzki team osiągnął najwyższe jak do tej pory, 10-punktowe prowadzenie. Kiedy natomiast swoją cegiełkę dołożył Arabas, przed gospodarzami otworzyła się ogromna szansa na zwycięstwo w tym pojedynku. Przyjezdni nie zamierzali jednak składać broni. W końcówce ciężar gry po stronie Czarnych brali na swoje barki Scott Morrison i Stanley Burrell. W Starogardzie Gdańskim ponownie doszło do nerwowego finiszu. Spora w tym zasługa dosyć niefrasobliwej postawy Śniega, który w kluczowych momentach popełniał rażące błędy. Jednak Polpharma miała w tym meczu swojego bohatera. Był nim nie kto inny jak tylko Michael Hicks. Amerykanin na nieco ponad dwie sekundy do końca meczu trafił dla swojego teamu kluczowe rzuty wolne.

- Straty, które popełniliśmy w końcówce, po raz trzeci z rzędu mogły doprowadzić nas do porażki. Właściwie robiliśmy wszystko, żeby ten mecz przegrać, ale się nie udało - przyznał ironicznie trener Kamiński.

Dla obu zespołów to spotkanie było okazją do przełamania. Co ciekawe, zarówno koszykarze Polpharmy jak i Czarni Słupsk polegli ostatnio w starciach z tymi samymi rywala. W bezpośrednim pojedynku lepsi okazali się podopieczni trenera Kamińskiego, którzy wreszcie poradzili sobie z presją w samej końcówce meczu. Tego właśnie "Farmaceutom" brakowało w poprzednich spotkaniach.

- Polpharma bardziej chciała to spotkanie wygrać. Rywale byli zaangażowani, walczyli o każdą piłkę i to też zadecydowało o losach tego pojedynku - skomentował spotkanie trener Dainius Adomaitis.

Polpharma Starogard Gd. - Energa Czarni Słupsk

78:76

(13:18, 18:11, 21:22, 26:25)

Polpharma Starogard Gdański: Michael Hicks 26, Grzegorz Arabas 11, Jeremy Simmons 10, Tomasz Śnieg 8, Tony Weeden 6, Adam Metelski 6, Daniel Wall 6, Marcin Nowakowski 5, Piotr Dąbrowski 0, Łukasz Paul 0.

Energa Czarni Słupsk: Stanley Burrell 13, Mantas Cesnauskis 13, Scott Morrison 12, Darnell Hinson 11, Zbigniew Białek 11, David Weaver 6, Krzysztof Roszyk 4, Paweł Leończyk 4, Paweł Kikowski 2.

Komentarze (0)