Porównując potencjały i doświadczenie Mińska 2006 i Asseco Prokomu można było się spodziewać, że mistrz Polski odniesie zwycięstwo. Rzeczywistość nie tylko potwierdziła przypuszczenia, ale i okazała się na swój sposób zaskakująca, ponieważ goście wręcz zdemolowali Białorusinów, wygrywając różnicą 32 punktów.
Już pierwsze minuty meczu pokazały dominację gdynian. Punktował Alonzo Gee, który był nie do zatrzymania przez zawodników drużyny z Mińska i gdyby trener Tomas Pacesas nie oszczędzał lidera swojego zespołu, to zapewne zapisałby on na swoim koncie więcej niż po 13 punktów i zbiórek. Mistrzowie Polski szybko wyszli na prowadzenie 9:2 i chociaż za sprawą Aleksieja Trascineckiego gospodarze odrobili część strat, to na niewiele to się zdało. Kiedy tylko różnica w punktach się zmniejszała, Asseco Prokom karcił przeciwników rzutami zza linii 675 centymetrów, które trafiał z zabójczą wręcz skutecznością 64 proc.
Mimo ambicji i walki koszykarze z Mińska nie mieli jednak wiele do powiedzenia przy świetnie grających gościach. Trener Pacesas pozwolił sobie na pierwsze w tym sezonie wpuszczenie na parkiet Michaela Kueblera, który szybko odwdzięczył się dwiema trójkami. W Białoruskiej drużynie za pięciu starał się Aleksander Kudriawcew, jednak nie potrafił on zmienić obrazu gry. Również nowy zawodnik gospodarzy - świetnie znany w Polsce Courtney Eldridge - nie prezentował się najlepiej. Asseco Prokom schodził na piętnastominutową przerwę prowadząc 51:30.
Mińsk 2006, choć słabszy i doświadczeniem i składem, pokazał jednak na początku trzeciej kwarty wielkie serce do gry. Gospodarze wykorzystali rozluźnienie mistrzów Polski i zmniejszyli stratę do 11 punktów. Było to jednak wszystko, na co Białorusinom pozwolił Asseco Prokom, który jeszcze przed końcem kwarty przywrócił wysokie prowadzenie, a nawet je powiększył.
Będący w komfortowej sytuacji szkoleniowiec gości wpuścił na parkiet graczy z końca ławki rezerwowych. Zarówno Łukasz Seweryn, jak i Przemysław Frasunkiewicz świetnie w tym spotkaniu zagrali, a Białorusini nie mieli nic do powiedzenia. Mankamentem w grze mistrzów Polski była na pewno mało zespołowa gra i seryjnie nie trafiane rzuty osobiste. Jednak w obliczu tak wysokiego zwycięstwa schodzą one jednak na dalszy plan. Mińsk 2006 odniósł czwartą porażkę, przegrywając z Asseco Prokomem 60:92. Dla gdynian było to drugie zwycięstwo, które dało im awans na piątą pozycję w tabeli grupy B Ligi VTB.
Mińsk 2006 - Asseco Prokom Gdynia 60:92
Mińsk 2006: Kudriawcew 19, Hodge 11, Trascinecki 9, Hardin 6, Charko 5, Eldridge 4, Kojenec 2, Vergun 2, Knox 2, Semianiuk 0, Nakić 0, Laszkewicz 0.
Asseco Prokom: Gee 13, Hrycaniuk 13, Seweryn 11, Motiejunas 9, Zamojski 8, Frasunkiewicz 7, Szczotka 7, Kuebler 6, Blassingame 6, Dmitriew 6, Lafayette 5, Łapeta 1.