Anwil lepszy od pierwszoligowca

W swoim drugim sparingu w Hali Mistrzów Anwil Włocławek zmierzył się z beniaminkiem 1. ligi, AZS Polfarmex Kutno. Rywale postawili włocławianom niebywale trudne warunki, ale ostatecznie ulegli 71:81, a najskuteczniejszym graczem Anwilu został Corsley Edwards, autor 26 punktów.

Leworęczni Marshall Moses i Corsley Edwards rozpoczęli spotkanie z pierwszoligowcem w wyjściowym składzie, co było pewną dozą zaskoczenia, wszak kilka dni wcześniej przeciwko Sportino Inowrocław Edwardsowi w pierwszej piątce towarzyszył Wojciech Glabas. Nie ma co się jednak dziwić takiemu ustawieniu, gdyż gry kontrolne to idealny czas by przetestować możliwe warianty.

Takich przetasowań było zresztą w tym spotkaniu więcej - momentami na parkiecie przebywali dwaj rozgrywający: Louis Hinnant i Marcin Nowakowski, a często za kreowanie gry odpowiedzialny był także John Allen.

Tym samym można śmiało wysnuć wniosek, że wszechstronność poszczególnych zawodników i wymienność pozycji będzie wielkim atutem Anwilu w nadchodzącym sezonie. Trenerowi Emirowi Mutapciciowi potrzeba jednak czasu by wszystkie elementy tej układanki zazębiły się, gdyż na początku starcia chaos o grze włocławian wykorzystali goście i wygrywali 16:6. Duża w tym zasługa Piotra Pustelnika, który jak natchniony trafiał z daleka (w pierwszej kwarcie kutnianie trafili aż sześć trójek).

W miarę upływu czasu kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie przejmowali jednak gospodarze, a konkretnie ich środkowy - Edwards. Doświadczony Amerykanin szybko dostrzegł, że w szeregach rywali nie ma koszykarza, który może mu ustać w defensywie i już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie osiem oczek, a w drugiej jego dorobek powiększył się do 16. Anwil w tym czasie przechylił szalę na swoją korzyść i wyszedł na prowadzenie 39:34.

Podopieczni Jarosława Krysiewicza (notabene, byłego gracza Anwilu z lat 90-tych) trzymali się blisko miejscowych, gdyż nadal chętnie korzystali ze swojej najgroźniejszej broni - rzutów trzypunktowych - ale to był koncept na krótką metę. Trener Mutapcić często rotował składem, więc akcje włocławian nie traciły tempa, a im bliżej było końca spotkania tym gościom coraz ciężej grało się w ataku.

Choć pierwszoplanowymi graczami w Anwilu byli Edwards (26 punktów) i Allen (13), nie można zapominać o innych postaciach: m.in. Seidzie Hajriciu czy Louisie Hinnantcie. Ten pierwszy jak zwykle imponował postawą pod koszem (12 oczek), a drugi kreował akcje i nie forsował rzutów na siłę. Amerykanin jest typem gracza, który bezwzględnie realizuje polecenia trenera i choć nie widać go w statystykach, wykonuje tytaniczną pracę po obu stronach parkietu.

Ostatecznie Anwil pokonał AZS 81:71, choć po samym wyniku nie można wyciągać miarodajnych wniosków. Zespół bośniackiego trenera jest dopiero w fazie budowy, zawodnicy dopiero uczą się swoich nawyków i preferencji boiskowych, więc na prawdziwe efekty trzeba będzie poczekać jeszcze kilka tygodni - dokładnie jakieś cztery, kiedy akurat 8 października rozpocznie się nowy sezon.

Anwil Włocławek - AZS Polfarmex Kutno 81:71 (19:21, 20:13, 25:27, 17:10)

Anwil: Edwards 26, Allen 13, Hajrić 12, Hinnant 10, Majewski 7, Wołoszyn 5, Moses 4, Nowakowski 4, Sokołowski 0, Glabas 0

AZS: Pustelnik 14, Perka 14, Deja 9, Małecki 8, Marciniak 7, Bręk 7, Strzelecki 5, Rydlewski 4, Linowski 3

Źródło artykułu: