Women EuroBasket 2011: Francuzki pozostają w walce o obronę tytułu!

Nie bez problemów koszykarki reprezentacji Francji znalazły się w półfinale Women EuroBasket 2011. Obrończynie mistrzowskiego tytułu po ogromnych trudach zdołały ograć w ćwierćfinale Litwinki. Kluczem do sukcesu Trójkolorowych było przebudzenie się Sandriny Grudy i Celiny Dumerc, które dotychczas były, delikatnie mówiąc, poza grą.

W tym artykule dowiesz się o:

- Cieszę się, że nasze podkoszowe zrobiły dzisiaj tak dobrą pracę. Wygraliśmy walkę na tablicach i wygraliśmy cały mecz. Dzięki temu nasz pierwszy podstawowy cel na ten turniej, czyli kwalifikacja olimpijska, został wykonany - mówił mocno zadowolony Pierre Vincent, szkoleniowiec Francuzek. Trudno dziwić się radości szkoleniowca, bowiem jego podopieczne po niesamowitym boju ograły jedna z rewelacji turnieju, czyli Litwę i zachowały szanse na obronę mistrzowskiego tytułu.

Doskonale dysponowane na tym turnieju Litwinki nie położyły się przed obrończyniami tytułu z Francji. Od pierwszych minut na parkiecie w Atlas Arenie w Łodzi trwała niesamowita walka kosz za kosz. Żeby było ciekawiej, to właśnie Litwinki miały cały czas o kilka oczek więcej od goniących Francuzek, które nie umiały złamać wyniku. Taki scenariusz miał miejsce niemal przez całe pierwsze dwadzieścia minut, po których podopieczne Algirdasa Paulauskasa miały na swoim koncie o oczko więcej od Trójkolorowych.

Drugą połowę od akcji 2+1 rozpoczęła Celine Dumerc i był to początek dobrej passy Trójkolorowych. Dodatkowo trener Pierre Vincent zdecydował się postawić pod koszem na Isabelle Yacoubou-Dehoui, co było kluczowe w tym okresie gry. Potężna środkowa była nie do zatrzymania dla defensywy Litwinek, co od razu było widoczne na tablicy wyników, gdzie po stronie aktualnych mistrzyń Europy było o jedenaście punktów więcej przed decydującą częścią meczu.

Gdy wydawało się, że Francuzki odjadą od Litwinek w tempie pociągu TGV, nastąpił całkowity zwrot akcji. Trójkolorowe bowiem zatrzymały się w ofensywie, a swojej szansy na powrót do gry szukały Litwinki. Na dwie minuty przed końcową syreną spod kosza trafiła Gintare Petronyte i straty zmalały do zaledwie pięciu oczek. W końcówce faworytki zdołały jednak obronić przewagę i mogły po ostatniej syrenie w meczu odtańczyć ze swoimi fanami taniec zwycięstwa.

- Nie wiem co mam powiedzieć... Cieszę się niesamowicie, że jesteśmy w czwórce i mamy kwalifikację olimpijską. Teraz możemy skupić się na kolejnym naszym celu, czyli walce o medale! - oceniła sytuację Celine Dumerc, która w czwartkowym ćwierćfinale wreszcie pokazała, że jest jedną z najlepszych rozgrywających świata.

W obozie pokonanych polały się łzy, bowiem każdy liczył, że uda się pokonać wciąż aktualne mistrzynie. - Wygrał zespół lepszy i tyle w temacie. Rywal zasłużył na to - podsumował krótko spotkanie Paulauskas.

Litwa - Francja

58:66

(13:11, 21:22, 8:20, 16:13)

Litwa: Egle Sulciute 10, Ausra Bimbaite 9, Marina Solopova 8, Agne Abromaite 8, Sandra Linkeviciene 7, Gintare Petronyte 7, Vaida Sipaviciute 4, Rima Valentiene 3, Milda Sauliute 2.

Francja: Emilie Gomis 14, Edwige Lawson-Wade 13, Celine Dumerc 13, Isabelle Yaucoubou-Dehoui 13, Sandrine Gruda 13, Endene Miyem 0, Clemence Beikes 0, Jennifer Digbeu 0, Florence Lepron 0.

Źródło artykułu: