W pierwszej części meczu punkty zdobyły tylko Emilia Tłumak oraz Justyna Żurowska. W pierwszej części, ponieważ po tych akcjach spotkanie zostało przerwane na kilka minut ze względu na zegar widniejący na tablicy wyników, który się zatrzymał. Przerwa była na tyle długa, że zawodniczki obu ekip postanowiły wznowić rozgrzewkę. Po dłuższej przerwie koszykarki powróciły na parkiet i spotkanie wznowiono, jednak nie trwało to długo, ponieważ problem się powtórzył. - Kwestia organizacji tego meczu była tragiczna. Wstyd dla miasta, dla organizatora. Nie da się tak grać w koszykówkę - mówił po spotkaniu trener gorzowianek, Dariusz Maciejewski.
Pierwsza połowa upłynęła pod dyktando spikera, który odliczał czas akcji w języku angielskim. Drugą kwartę zdecydowanie lepiej rozpoczęły Katarzynki, które po skutecznych akcjach Veronici Bortelovej oraz Alicii Gladden wyszły na sześciopunktowe prowadzenie. Przyjezdne cały czas kontrolowały wynik i zbliżały się do remisu, jednak bardzo dobre wejścia pod kosz zanotowała Monika Krawiec, a do tego akademiczki popełniały więcej fauli, dając możliwość zdobywania punktów toruniankom z linii rzutów osobistych. Do przerwy koszykarki KSSSE AZS PWSZ na swoim koncie miały już 13 strat, gdy gospodynie tego meczu zapisały tylko 6 na swoim koncie.
W trakcie trwania przerwy zegar na tablicy został puszczony próbnie i działał bez zarzutów. Trzecia kwarta okazała się jednak jedyną, w której zegar nie sprawiał problemów. - Zgodzę się w stu procentach z trenerem Maciejewskim. Nic specjalnie nie robiliśmy, żeby tak się stało, bo to również była przeszkoda dla nas - po meczu dodawał Elmedin Omanic, trener Energii na temat problemów z zegarem.
Początek drugiej połowy to niemal akcje dwóch zawodniczek gorzowskiej drużyny. Indywidualnymi wejściami popisywała się Samantha Richards, a często wchodząc pod kosz faulowana była Agnieszka Kaczmarczyk, która wykorzystywała rzuty wolne. W tej kwarcie Katarzynki jednak zaczęły trafiać z dystansu i trzy kolejne trójki, dwie Agaty Gajdy oraz jedna Emilii Tłumak, wyprowadziły torunianki już na jedenastopunktową przewagę.
Przy dziesięciu punktach straty przed ostatnią częścią pojedynku w Toruniu przyjezdnym ciężko było myśleć o wygranej. Gorzowianki jednak od samego początku ruszyły do ofensywy i nawet kolejna przerwa spowodowana problemami z zegarem nie wybiła ich z rytmu. Niestety dla akademiczek, początkowo torunianki grały kosz za kosz. Na cztery minuty przed końcem po rzucie Richards przewaga Katarzynek zmalała zaledwie do dwóch oczek. Gorzowianki miały w końcówce wiele sytuacji na doprowadzenie do remisu, bądź też na wygranie tego pojedynku, jednak nieskutecznie w ostatnim fragmencie grała Lyndra Weaver. Ponadto gorzowianki sporo myliły się na linii rzutów osobistych, a do tego dołożyły o 10 strat więcej niż torunianki. - Bardzo się cieszymy. Chciałyśmy wygrać na własnym parkiecie. Na pewno zadecydowała skuteczna obrona i wielka determinacja z naszej strony - po meczu mówiła Emilia Tłumak.
Trener KSSSE AZS PWSZ nie chciał usprawiedliwiać porażki problemami z zegarem, jednak głośno mówił, że klubowi oraz spotkaniu na takim szczeblu nie przystoi, aby takie problemy się pojawiały. Tym bardziej, że to nie był pierwszy raz, tydzień wcześniej w meczu z CCC była podobna sytuacja. - Trochę nas te przerwy rozkojarzyły, ale trzeba grać w każdej sytuacji - komentowała po spotkaniu Tłumak, może właśnie dlatego, że tydzień wcześniej torunianki miały do czynienia z tego typu sytuacją.
Energa Toruń - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski
72:71 (19:19, 21:15, 19:15, 13:22)
Energa: Monika Krawiec 19, Emilia Tłumak 11, Agata Gajda 10, Veronika Bortelova 9, Alicia Gladden 8, Vera Perostyjska 7, Jelena Maksimovic 4, Natalia Małaszewska 3, Lizanne Murphy 1, Magdalena Radwan 0
KSSSE AZS PWSZ: Samantha Jane Richards 19, Lyndra Weaver 19 (11 zb.), Agnieszka Kaczmarczyk 13, Justyna Żurowska 6, Chioma Nnamaka 5, Agnieszka Skobel 5, Izabela Piekarska 4
Stan rywalizacji: 1:1