Jarosław Zawadka (trener Astorii): O wyniku zadecydowała przede wszystkim bardzo dobra postawa zawodników Startu. Z naszej strony kolejny raz fatalna dyspozycja przy rzutach wolnych. 40 procent to jest dramat. Zawodnicy grający nominalnie na pozycji rzucającego obrońcy rzucają, ale nie trafiają. Ci gracze nie spełniają pokładanych w nich nadziei. W dużej mierze na naszą porażkę wpłynęła dobra defensywa zespołu gospodarzy. Widać było wielką determinację i walkę, więc nam nie było łatwo o wypracowanie czystych pozycji rzutowych.
Dominik Derwisz (trener Startu): Uważam, że - poza ostatnią, feralną minutą - przez cały mecz graliśmy przyzwoicie. Nie było to piękne widowisko, ale ciężko spodziewać się takowego w tym okresie rozgrywek. Cała drużyna zasługuje na słowa uznania, a w szczególności "Włodek" (Przemysław Łuszczewski - przyp. red.), który zdominował strefę podkoszową. To jedno z nielicznych spotkań, kiedy mieliśmy więcej zbiórek od rywali.
Artur Gliszczyński (rozgrywający, kapitan Astorii): Start u siebie jest bardzo mocny. My podróżowaliśmy w dniu meczu i jesteśmy mocno zmęczeni. Myśleliśmy, że mecz będzie na styku, ale rywal był dobrze dysponowany. Szczególnie Przemek Łuszczewski dominował pod koszem, zanotował 17 zbiórek i to zadecydowało. W koszykówce jest tak, że wystarczą trzy-cztery akcje, by podłamać zespół. Jeżeli nie zostaną natychmiast skontrowane, to tworzy się kilkunastopunktowa przewaga. Wtedy jest moment, że albo walczymy, albo jest za późno. I właśnie za późno stanęliśmy do walki, bo na trzy minuty przed końcem było raczej pozamiatane.
Igor Trela (środkowy Astorii): Doświadczenie było po stronie lubelskiej drużyny. My jesteśmy młodsi o ładnych parę lat. Mam nadzieję, że kiedyś o nas też ktoś powie, iż zatrzymaliśmy wysokich rywali, bo to my byliśmy silniejsi i potrafiliśmy lepiej ustawić się w obronie. Start dobrze zagęszczał strefę podkoszową i też nie dawał łatwych pozycji na obwodzie. Naprawdę rywalom należą się słowa uznania.
Przemysław Łuszczewski (skrzydłowy Startu): Był to dla nas bardzo ważny mecz o cztery punkty. Wszyscy wstydziliśmy się spotkania z Politechniką. Myślę, że podnieśliśmy głowy i zaczęliśmy walczyć. W środę, w Radomiu pokazaliśmy siły, które w nas drzemią. Zwycięstwo z Astorią to ukoronowanie ciężkiego dla nas tygodnia. Gdybym zagrał rewelacyjny mecz, a przegralibyśmy to nie cieszyłoby mnie tak bardzo. Najważniejsza jest wygrana, nawet nie wiem ile rzuciłem punktów i ile miałem zbiórek. Od dawna czekaliśmy na zwycięstwo i dwa dni odpoczynku na pewno nam się przydadzą.
Sergiusz Prażmo (środkowy Startu): Starałem się, jak mogłem. "Włodek" wyręczył mnie w zbiórkach, chociaż też próbowałem skakać i miałem ich siedem. Zaliczyłem dwie głupie straty. W kilku momentach zabrakło mi koncentracji, ale mecz jest wygrany, więc nie będę za bardzo się przejmował. Najważniejsze, że w końcu zwyciężyliśmy u siebie.
Michał Sikora (rozgrywający, kapitan Startu): Chcieliśmy w końcu wygrać i to się udało. Uważam, że rozegraliśmy bardzo dobry mecz zwłaszcza w obronie. Gdybyśmy taką determinację wykazywali w pierwszej rundzie, to moglibyśmy mieć o dwa-trzy zwycięstwa więcej na naszym koncie. Zawsze mieliśmy słabszą trzecią kwartę, a teraz postanowiliśmy sobie, że wyjdziemy bardziej zmotywowani i skoncentrowani, żeby odskoczyć przeciwnikowi i czwartą zagrać spokojniej.