Stołeczny festiwal nieskuteczności - relacja z meczu Polonia Warszawa - Asseco Prokom Gdynia

Tylko 40 punktów udało się rzucić Polonii Warszawa w meczu przeciwko Asseco Prokomowi Gdynia. Stołeczni koszykarze postanowili w sobotni wieczór pobić rekordy nieskuteczności w każdej kategorii, trafiając tylko 12 z 62 rzutów z gry i 12 z 30 osobistych!

Podopiecznym Wojciecha Kamińskiego w spotkaniu z aktualnymi mistrzami Polski nie można było odmówić jednego - ambicji. Ale mimo szczerych chęci różnice w wyszkoleniu i doświadczeniu graczy obu ekip były aż nadto widoczne. Jednak to poloniści lepiej rozegrali początek pojedynku, grając twardo w obronie i przede wszystkim powstrzymując w ataku Ratko Vardę. Na parkiecie brylował Darnell Hinson, po którego "trójce" było już 9:5 dla gospodarzy.

Przez pierwsze minuty punkty dla Asseco Prokomu zdobywali tylko Polacy - Piotr Szczotka i Adam Hrycaniuk. Dopiero w jednej z końcowych akcji kwarty sygnał do ataku dał najskuteczniejszy wśród gdynian Filip Widenow. Bułgar "trójką" otworzył również drugą część meczu, po której prowadzenie (13:12) raz na zawsze uzyskali goście. Bardzo dobrze wsparli go Robert Witka i Przemysław Frasunkiewicz, co pozwoliło mistrzom Polski na oddalenie się od rywali na dystans 10 punktów.

Postawa "polskiej" części składu Asseco Prokomu była jednym z kluczowych czynników sobotniego sukcesu. - Wszyscy Polacy z mojej drużyny zasłużyli dzisiaj na wyróżnienie. Zagrali bardzo agresywnie i ich postawa bardzo mnie cieszy - komplementował po meczu trener Tomas Pacesas. Gdynianie wygrali również walkę na tablicach, choć ich dominacja w tym elemencie widoczna była dopiero w drugiej połowie meczu.

W trzeciej kwarcie pojedynku gospodarze starali się dogonić rywali, ale sami marnowali świetne okazje ku temu. Od stanu 31:38 w 26. minucie przez niemal 10 minut potrafili wykorzystać tylko 3 z 8 rzutów osobistych, nie trafiając ani razu z gry! Skrzętnie wykorzystali to koszykarze Asseco Prokomu, zdobywając osiem punktów pod rząd i odskakując na dystans 15 "oczek" (34:49).

Trener Wojciech Kamiński nie potrafił "na gorąco" znaleźć logicznego uzasadnienia tak fatalnej skuteczności swoich podopiecznych. - Włożyliśmy w grę dużo serca, ale zabrakło nam chyba umiejętności. Albo może po prostu się przestraszyliśmy rywali. Bo te procenty są dramatyczne - komentował po spotkaniu. Poloniści wykorzystali ledwie 19 proc. rzutów z gry i tylko 40 proc. osobistych. - Chciałbym przede wszystkim przeprosić kibiców za dzisiejszą grę, w imieniu całej drużyny. Mamy nadzieję, że już nigdy nie zobaczą takiej naszej postawy - dodał rozgrywający Czarnych Koszul, Marcin Nowakowski.

Dzięki wygranej w Warszawie aktualnym mistrzom Polski brakuje tylko trzech zwycięstw w zaległych spotkaniach, by zdetronizować dotychczasowego lidera - Energę Czarnych Słupsk. Ekipę trenera Pacesasa czekają teraz mecze na własnym parkiecie - z Anwilem Włocławek i Siarką Tarnobrzeg. - Martwi mnie jedynie postawa niektórych graczy zagranicznych. Ratko Varda zagrał dziś bardzo słabo, choć w ostatnich meczach grał naprawdę dużo i zmęczenie tłumaczy częściowo jego dyspozycję. Natomiast kolejny raz jestem niezadowolony z postawy Mike'a Wilksa. I to klasowego rozgrywającego w tej chwili najbardziej nam potrzeba - zdradził litewski szkoleniowiec.

Polonia Warszawa - Asseco Prokom Gdynia

40:63

(12:10, 11:23, 10:7, 7:23)

Polonia: Darnell Hinson 13, Tony Easley 8 (10 zb), Łukasz Wichniarz 6, David Palmer 5 (11 zb), Michał Kwiatkowski 3, Harding Nana 3, Marcin Nowakowski 2, Alan Czujkowski 0

Asseco Prokom: Filip Widenow 15, Daniel Ewing 10, Przemysław Frasunkiewicz 9, Piotr Szczotka 7, Courtney Eldridge 5, Adam Łapeta 5, Robert Witka 4, Ronnie Burrell 4, Adam Hrycaniuk 2, Ratko Varda 1, Mike Wilks 1

Źródło artykułu: