- Myślę, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty w drugiej połowie. W pierwszej części spotkania spisywaliśmy się bardzo słabo, co wykorzystali goście. Odskoczyli nam i potem musieliśmy ich gonić. W przerwie trener nie był zadowolony i powiedział nam, co w naszej grze było nie tak. Uważam, że Tomasz Herkt świetnie wywiązał się ze swojego zadania, zmotywował nas do walki w drugiej połowie. Po jego wskazówkach było już znacznie lepiej. Wystarczyło go posłuchać - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Walter Hodge.
Przypomnijmy, Zastal we własnej hali przegrał w fazie grupowej Pucharu Polski z Polpharmą Starogard Gdański 80:89. Hodge na parkiecie spędził 35 minut i 21 sekund. Portorykańczyk zdobył w tym czasie 25 punktów, zaliczył 3 zbiórki i 6 asyst. Popełnił również 5 fauli, za co musiał przedwcześnie zasiąść na ławce rezerwowych. - Zagrałem chyba nie najgorzej, ale ważniejsze jest to, że zespół przegrał. Co z tego, że zdobyłem całkiem sporo punktów, skoro swoją postawą nie pomogłem drużynie w odniesieniu zwycięstwa? Uważam, że nie byłoby fair z mojej strony, gdybym cieszył się z tego, że dobrze zagrałem w tym meczu, a na dalszy plan odstawił zespół - podkreślił mierzący 182 cm wzrostu koszykarz.
Zastal pierwszą rundę sezonu 2010/2011 zakończył z sześcioma zwycięstwami i pięcioma porażkami. Co na temat postawy swojego zespołu sądzi 24-letni gracz? - Mieliśmy w tym roku parę zarówno dobrych, jak i złych momentów. Świetnie zaczęliśmy sezon, ale potem nie zawsze szło już dobrze. Musimy wyciągnąć wnioski z porażek, żeby stać się lepszym zespołem. Trzeba też wrócić do tego, co graliśmy w pierwszych pięciu, czy sześciu meczach sezonu. Wtedy nasza defensywa była znacznie lepsza niż obecnie - przyznał.
W drugiej części sezonu klub z Winnego Grodu czeka więcej meczów wyjazdowych. Do gry powróci jednak Tomasz Kęsicki, który powinien bardzo pomóc Zastalowi pod koszem. - Jego powrót bardzo nam się przyda, bo potrzebujemy wysokich zawodników. Niektóre zespoły w lidze mają po trzech, albo i czterech bardzo wysokich graczy. U nas nie ma ich tak dużo i to w pewnym sensie wada naszego zespołu. Myślę, że jak Tomek wróci, powinno iść nam lepiej - stwierdził Hodge.
Jak Portorykańczyk spędzać będzie święta w Polsce? - Na pewno zostanę w domu. Pomogę żonie w gotowaniu, zjem pyszne rzeczy i popatrzę jak dzieci otwierają prezenty. Uważam, że podczas Bożego Narodzenia ważne jest spędzanie czasu razem z rodziną. Nie wiem jeszcze zbyt wiele na temat polskiej tradycji jeśli chodzi o święta. Myślę jednak, że nie różni się ona jakoś bardzo mocno od tej ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce też macie świętego Mikołaja, prezenty, choinki i tak dalej (śmiech) - zakończył lider zielonogórskiego klubu i jeden z najlepszych graczy Tauron Basket Ligi.