To, że w tym meczu emocji nie zabraknie, było wiadome już od dawna. Nikt jednak nie przypuszczał, że w meczu tym będzie tak dużo zwrotów akcji, tak dużo dramatów i euforii w obozach obu zespołów, dogrywki i napięcia trzymającego do ostatniej jej sekundy. Po 45 minutach na koncie KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski był jeden punkt więcej i to wicemistrzynie Polski mogły cieszyć się z sukcesu.
- Takich meczy musi być jak najwięcej. Bo tak, jak ostatnio grałyśmy z Brzegiem, gdzie rozstrzygnęłyśmy mecz w zasadzie w półtora kwarty, to ani dla nas, ani tym bardziej dla kibiców, nie jest sympatyczne - powiedziała po meczu Justyna Żurowska, skrzydłowa akademiczek.
Kapitan ekipy z Gorzowa Wielkopolskiego miała powody do radości, bowiem jej drużyna okazała się pierwszym tegorocznym pogromcą Wisły Can Pack Kraków w Ford Germaz Ekstraklasie. - Przede wszystkim cieszę się z tego, że był to mecz kolejki. Grały przeciwko sobie pierwsza i druga drużyna ligowej tabeli. Oba zespoły nastawiają się na mistrzostwo Polski. Czy tak będzie? Zobaczymy, bo do pokonania jest jeszcze długa droga - mówi gorzowianka.
Kapitan wicemistrzyń Polski przeprowadziła jedną z kluczowych akcji już w samej dogrywce, kiedy to zagraniem 2+1 zmniejszyła straty swojego zespołu do jednego punktu (74:73), a faulująca ją Magdalena Leciejewska musiała opuścić parkiet z powodu piątego przewinienia. W całym meczu Żurowska na swoim koncie zapisała 14 punktów, 6 zbiórek i 2 przechwyty.
- Takie mecze kształtują - mówi popularny "Żurek". - Kształtują nas jako graczy, trenerów i generalnie wszystkich. Kibiców wystawiają na dużą próbę, na nerwy i bóle serca. Cieszę się, że ten mecz tak wyglądał, był na krawędzi. Zwycięstwo jest jednak po naszej stronie i czekamy już na kolejne pojedynki.
Obie drużyny pokazały, że w tym sezonie w polskiej lidze liczą tylko i wyłącznie na jeden cel, a jest nim mistrzostwo Polski. Oba zespoły pokazały, że są krajowym szczytem. - Obie drużyny mają jasno określony cel. Cieszy, że trenerzy darzą się takim szacunkiem, bo to też pokazuje klasę - zakończyła Żurowska.