Winsome Frazier: Zaczniemy wygrywać

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Najlepszym strzelcem AZS Koszalin w meczu z Anwilem Włocławek był Winsome Frazier. 28-letni Amerykanin zdobył 23 punkty, miał siedem zbiórek i trzy asysty, lecz jego zespół przegrał trzecie spotkanie w sezonie. Mimo to koszykarz nie kryje nadziei przed kolejnymi pojedynkami w Tauron Basket Lidze, gdyż jego ekipa przeszła sporą zmianę jakościową w porównaniu z poprzednimi meczami.

Anwil Włocławek długo męczył się w minioną sobotę, grając u siebie w Hali Mistrzów z AZS Koszalin. Podopieczni Igora Griszczuka kilkukrotnie wyrabiali sobie nieznaczną przewagę, zaś w jednym momencie wyszli nawet na czternastopunktowe prowadzenie, 36:22. Koszalinianie każdorazowo potrafili jednak wrócić do gry, by nie dać odpocząć włocławianom ani na chwilę aż do ostatniej syreny.

Wśród gości brylował zwłaszcza Amerykanin Winsome Frazier, którego nie był w stanie upilnować ani Łukasz Majewski, ani Bartłomiej Wołoszyn. Ten ostatni swój wysiłek okupił nawet kontuzją. 25-letni skrzydłowy, mogący grać również jako obrońca, raz za razem zdobywał punkty po rzutach z dystansu, czy bliżej kosza, a także wymuszał faule rywali, pewnie egzekwując osobiste. Ostatecznie koszykarz zdobył 23 punkty (8/20 z gry, 3/4 za jeden), a ponadto zebrał siedem piłek oraz rozdał trzy asysty.

- Nie wiem czy mam się po takim meczu cieszyć, czy nie. Oczywiście odpowiedź może być jedna - mój zespół przegrał, więc nie ma o czym rozmawiać - tłumaczy Frazier, dodając jednak, że jest wyjątkowo dumny ze swojej drużyny. - Uważam, że w końcu zagraliśmy jak prawdziwy kolektyw. Jestem bardzo dumny z gry moich kolegów, bo dali z siebie wszystko. Każdy starał się jak mógł i walczył do samego końca.

Rzeczywiście, w porównaniu z poprzednimi spotkaniami koszalinianie zagrali o niebo lepiej. W 1. kolejce gładko ulegli bowiem Treflowi w Sopocie 61:92, a kilka dni później zostali rozgromieni w prestiżowym, derbowym starciu z Energą Czarnymi Słupsk 75:103. Zwłaszcza ta druga porażka była bardzo dotkliwa, gdyż odniesiona w pojedynku z odwiecznym przeciwnikiem. Dlatego do Włocławka zespół jechał nie tylko w słabej formie sportowej, ale i rozbity psychicznie.

Wszystko zmieniło jednak przyjście do AZS Mariusza Karola. Nowy-stary trener zastąpił na stanowisku pierwszego szkoleniowca Amerykanina Charlesa Bartona i niemalże z marszu zmienił jakość gry swojego zespołu. Ekipa z Koszalina przez długi czas walczyła z faworyzowanym Anwilem jak równy z równym i dała sobie wyrwać zwycięstwo dopiero w ostatnich akcjach meczu. Również o tej metamorfozie mówi wspomniany Frazier. - Przyjechaliśmy do Włocławka z nowym trenerem i choć po takich zmianach drużyna często gra zdecydowanie lepiej, nastawienie moich kolegów bardzo mi zaimponowało. Wszyscy chcieli walczyć, wszyscy chcieli grać dla zespołu - mówi koszykarz.

Zmiana jakościowa w Koszalinie dobrze rokuje przed kolejnymi meczami. W weekend na Pomorze przyjedzie jednak Polonia Warszawa, która w ostatniej kolejce sprawiła nie lada sensację i wywiozła cenne zwycięstwo ze Zgorzelca. - Przeciwko Anwilowi zagraliśmy naprawdę twardo w obronie, postawiliśmy gospodarzom bardzo trudne warunki. Postaramy się by w najbliższym spotkaniu było podobnie, ale zrobimy wszystko by tym razem wygrać. W końcu nie możemy przegrywać cały sezon i kiedyś musimy zacząć zwyciężać. Jeśli zagramy tak, jak we Włocławku, to jestem spokojny o wynik najbliższego meczu - dodaje Frazier.

Źródło artykułu: