Karol Wasiek: Zacznę od samego początku, dlaczego zdecydowałeś na powrót do Polski?
Robert Skibniewski: Na początku pojawiła się bardzo fajna oferta z Włocławka, wszyscy wiedzą, jaką Anwil jest marką. Ten ruch na pewno nie był z przyczyn finansowych, bo już takie głosy słyszałem. Pieniądze nie odgrywały większej roli. Gra w europejskich pucharach, walka o mistrzostwo to mnie skusiło.
No właśnie, trafiłeś do Włocławka, ale rozegrałeś tam zaledwie dwa spotkania w tej drużynie.
- No tak, plus jeszcze kilka meczów przedsezonowych. Postanowiliśmy się rozstać i trafiłem do Polpharmy.
Powiedz w takim razie dlaczego działacze postanowili z tobą się rozstać?
- To już jest rozdział zamknięty, nie chciałbym o tym rozmawiać. Nie chcę do tego wracać.
Czy w takim razie dostrzegasz jakieś pozytywy z pobytu we Włocławku?
- Oczywiście, bardzo miło będę wspominał współpracę z tymi zawodnikami. Człowiek uczy się całe życie, szczególnie wiele dały mi treningi z Andrzejem Plutą, który jest wielkim profesjonalistą. Jestem wdzięczny, że miałem możliwość z nim pracować. To są te pozytywy.
Jak układała ci się współpraca z trenerem Griszczukiem?
- Trener Griszczuk decydował o wszystkim, a ja musiałem wykonywać jego polecenia. Jednakże praca z nim wyglądała podobnie, jak z innymi trenerami.
Bardzo szybko udało ci się znaleźć nowy klub, dlaczego akurat Polpharma?
- Szukali rozgrywającego, oferta pojawiła się bardzo szybko. Zadzwonił do mnie najpierw trener, a później prezes. Nie miałem problemu z aklimatyzacją, ponieważ większość Polaków znałem wcześniej. Nie miałem nad czym się zastanawiać.
Na początku będziesz się trzymał blisko Kamila Chanasa, z którym grałeś we Wrocławiu.
- Z wejściem do drużyny miałem najmniejszy problem, chłopaki są fajnymi kolegami. Tworzą bardzo zgraną paczkę. Myślę, że trzeba zacząć wygrywać. Uważam, że jeśli wygramy jedno spotkanie, to pójdzie już z górki, bo to naprawdę dobra drużyna.
Rozmawiałeś już z trenerem Turkiewiczem o swojej roli w drużynie?
- Mam prowadzić grę Polpharmy, kreować pozycje dla kolegów. Pomóc drużynie, jak najlepiej potrafię. Z trenerem Turkiewiczem znamy się ze współpracy w Turowie Zgorzelec, kiedy on był wówczas asystentem trenera Filipovskiego. Zna moje wady i zalety, zdecydował się na mnie. Teraz będę starał się udowodnić, że to dobry wybór.
Stawiasz sobie jakieś indywidualne cele?
- Przede wszystkim chciałbym troszeczkę oczyścić głowę po przygodzie w Anwilu. Wiem, że u trenera Turkiewicza na pewno nie będę narzekał na brak grania. Przydałoby się poprawić statystyki te z Anwilu.
Jesteś po kilku treningach z zespołem oraz po niedzielnym meczu z Treflem Sopot. Powiedz, jak oceniasz potencjał drużyny?
- Potencjał jest naprawdę niewiarygodny. Musimy się razem spotkać i szczerze porozmawiać. To, co dzieje się na treningach - to nie przekłada się na mecze. Gdzieś jest problem i musimy dojść do tego. Tak, jak mówię drużyna jest bardzo fajna. Bardzo dobrze wyglądamy zarówno na obwodzie, jak i pod koszem. Są dobrzy zawodnicy, jest trener, który wie o co chodzi. Może winą naszych porażek jest wiek? Bo tak ostatnio śmialiśmy się z Tomkiem Cielebąkiem, że on jest najstarszy a reszta to w sumie sami młodzi gracze. Przyjdzie pierwsze zwycięstwo, a później jestem pewny, ze pójdzie z górki.