Anwil ponownie lepszy w końcówce - relacja z meczu Anwil Włocławek - AZS Koszalin

Po bardzo emocjonującym meczu Anwil Włocławek pokonał w Hali Mistrzów AZS Koszalin 89:82. Włocławianie prowadzili już 14 punktami w pierwszej połowie, ale rywale odrobili straty i do samego końca trwała wyrównana walka, w której to Anwil zachował więcej zimnej krwi i wygrał swój drugi mecz tym sezonie.

Drugi mecz Anwilu w Hali Mistrzów w tym sezonie i po raz drugi emocje do samego końca. Do Włocławka przyjechał AZS Koszalin, który pierwsze dwa spotkania przegrał różnicą łącznie 59 punktów, ale przeciwko Anwilowi zagrał o wiele lepiej, niż wcześniej i mało co nie sprawił niespodzianki, bowiem jeszcze w 39. minucie meczu był remis 82:82. Końcówka należała jednak do gospodarzy, którzy w 90 sekund zdobyli siedem i wygrali 89:82.

- Po tak fatalnych meczach widać było w naszej grze duży postęp. Zrobiliśmy nawet nie jeden, a dwa korki do przodu - mówił po meczu rozgrywający AZS Koszalin Tomasz Śnieg. - W końcówce zabrakło nam jednak sił. Czterech zawodników grało powyżej 30 minut, także musiało się to odbić na zdrowiu. To na pewno spowodowało, że w końcówce podejmowaliśmy błędne decyzje, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni z naszej gry i z tego, jak to wszystko w tym meczu wyglądało - dodawał Śnieg.

Anwil miał moment, w którym wydawało się, że odskoczy rywalowi. W drugiej kwarcie na parkiecie pojawił się po powrocie do Włocławka Chris Thomas i od razu gra wicemistrzów Polski nabrała tempa. Sam Amerykanin zaskakiwał kibiców swoimi zagraniami. W zaledwie trzy minuty zdołał dwukrotnie trafić za trzy, w tym raz z faulem rywala, a także przechwycić piłkę na środku boiska i podać Erickowi Hicksowi nad obręcz. Środkowy Anwilu prezent od swojego kolegi wykorzystał w najlepszy możliwy sposób i efektownym wsadem zakończył całą akcję. Po tych zagraniach Thomasa i jego partnerów było już 36:22 dla Anwilu!

To jednak nie dało włocławianom spokoju, ponieważ rozluźnienie i zejście Thomasa z parkietu spowodowało, że AZS zaczął odrabiać straty. Czynili to przede wszystkim Winsome Frazier i Damien Kinloch, którzy co chwilę punktowali. Pierwszy wykorzystywał swoją szybkość i dobry rzut, natomiast drugi swoim doświadczeniem umiejętnie ustawiał się pod koszem, dobijał niecelne rzuty kolegów lub sam ogrywał swoich vis-a-vis z Anwilu. Po ich akcjach było tylko 46:45 dla gospodarzy.

- Pod koniec drugiej kwarty zagraliśmy bardzo leniwie. Wysokie prowadzenie rozkojarzyło nas i przez to straciliśmy wysokie prowadzenie. AZS nas doszedł i przez takie coś ten mecz był nerwowy do samego końca - mówił Chris Thomas. - Moi zawodnicy wykonali w tym meczu wszystkie założenia taktyczne i zagrali na 130 procent tego, czego od nich wymagałem i dlatego mogę być z ich gry zadowolony - tłumaczył trener AZS Koszalin Mariusz Karol.

Dobra gra koszalinian pod koniec pierwszej połowy dodała temu zespołowi wiatru w żagle. Akademicy z impetem rozpoczęli trzecią kwartę, zdobyli kilka punktów i wyszli na prowadzenie 55:50. Anwil miał problemy z rywalem, ale sytuację na boisku uspokoił Chris Thomas. Amerykanin nie tylko świetnie współpracował - najczęściej z Erickiem Hicksem - ale także punktował z dystansu i z bliższej odległości. Po siedmiu z rzędu punktach Thomasa włocławianie wrócili na prowadzenie 63:61.

Od tego momentu trwała wyrównana walka do samego końca, jednak ponownie - bo podobnie było już w pierwszej kolejce przeciwko Polonii - to Anwil miał więcej szczęścia w Hali Mistrzów. Minutę i 30 sekund przed końcem przy remisie 82:82 za trzy trafił Andrzej Pluta, dając Anwilowi chwilę wytchnienia. Po nieudanej akcji koszalinian piłkę - po niecelnym rzucie Łukasza Majewskiego - dobił Eric Hicks i prowadzenie gospodarzy wzrosło do pięciu punktów na 61 sekund przed ostatnią syreną. Koszykarze AZS pogubili się w samej końcówce, a Anwil był w niej niemal bezbłędny i ponownie po zwycięskiej walce w decydujących momentach meczu włocławianie wygrali 89:82.

- Cieszy mnie to zwycięstwo, ale gra mojego zespołu nie jest zadowalająca. Najważniejsze to wygrywać. Mogę cały sezon tak grać i jednym lub dwoma punktami, ale wygrywać - przekonywał trener Anwilu Igor Griszczuk. - Najbliższe tygodnie dla AZS widzę w jasnych barwach i ten zespół stać na powrót na miejsca, na których zawsze był, a może nawet lepiej - tłumaczył trener Karol.

Anwil Włocławek - AZS Koszalin 89:82 (23:18, 22:28, 24:21, 19:16)

Anwil: Chris Thomas 18, Nikola Jovanovic 18, Eric Hicks 16, Andrzej Pluta 15, Paul Miller 11, Dardan Berisha 4, D.J. Thompson 4, Stipe Modric 2, Łukasz Majewski 1, Bartłomiej Wołoszyn 0.

AZS: Winsome Frazier 23, Damien Kinloch 19, Tomasz Śnieg 11, Marcin Sroka 10, Mirosław Łopatka 8, Grzegorz Arabas 7, Mateusz Bartosz 2, Sharaud Curry 2.

Komentarze (0)