Krzysztof Koziorowicz (trener CCC Polkowice): - Mecz trwał właściwie dwie pierwsze kwarty. W nich też nie ustrzegliśmy się też prostych strat i błędów, czyli powrotów przed szybkim atakiem. W pierwszych dwóch kwartach zespół gorzowski zdobył 28 punktów spod kosza, a to o czymś świadczy. Mimo wszystko walczyliśmy. O czwartej kwarcie nie wspominam, bo przecież sam nie wejdę na boisko, choć mam momenty, że chciałbym. Na to nic nie poradzę. Trzeba po prostu się bić i grać, a nie jak się straciło 10 punktów złożyć broń. Nie lubię tak grać. Z reguły moje zespoły zawsze walczyły do końca i na pewno na takie sytuacje nie pozwolę więcej. Nasza skuteczność pomogła temu wynikowi, bo jeżeli z dystansu nie trafiliśmy ani razu to można grać, ale niestety nie w koszykówkę. Żeby wygrać to piłka musi wpadać do kosza. Tam jest taka czerwona obręcz i piłka musi wpaść do środka. U nas nie wpadało niestety. W obronie przegrywaliśmy jeden na jeden. W ataku graliśmy swoje schematy w poprzek, a nie do kosza.
Anna Pietrzak (zawodniczka CCC Polkowice): - Zaczęłyśmy mecz naprawdę bardzo dobrze. Zagrałyśmy dobrze tylko początek pierwszej i drugiej kwarty. Reszta meczu należała niestety dzisiaj do naszych przeciwniczek. Pierwszy mecz zagrałyśmy bardzo dobrze w obronie, a dzisiaj tej obrony prawie wcale nie było. W ataku było u nas bardzo słabo ze skutecznością. Grałyśmy bardziej w poprzek niż do kosza. Ta porażka boli na pewno, zwłaszcza z tak dużą przewagą. Jest to nasz drugi mecz i nie poddajemy się po tej porażce. Będziemy walczyć dalej. Teraz jedziemy do Rybnika i tam musimy wygrać.
Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów): - Bardzo obawiałem się tego spotkania. Po prostu nie wiem na dzisiaj jeszcze na co nas stać. Ten mecz pozostawił bardzo rozmazany obraz, bo w pierwszej połowie popełniliśmy bardzo dużo błędów, także indywidualnych. Pierwsza połowa była nawet na korzyść drużyny z Polkowic i ta drużyna była dzisiaj bardzo dobrze dysponowana. Ale w naszym zespole mamy takiego gracza jak Samantha Richards, która uwielbia granie w takich sytuacjach, gdy musi wziąć ciężar gry na siebie. Pozostałe zawodniczki dostosowały się do niej. Myślę, że wszystkie zawodniczki bardzo dużo wniosły. Wiem, że musimy jeszcze bardzo dużo pracować. Takiej zorganizowanej, naszej koszykówki dzisiaj było bardzo mało. Decyzje rzutowe były podejmowane prawidłowo. Jeszcze dużo pracy przed nami aby ta koszykówka sprawiała nam dużo radości od początku do końca.
Justyna Żurowska (KSSSE AZS PWSZ Gorzów): - Wczoraj jak ktoś mnie pytał, co będzie dzisiaj i jak zagramy to była to dla mnie wielka niewiadoma. Wiedziałam, że będziemy walczyć. Wyszłyśmy na boisko i każda z nas walczyła na miarę swoich możliwości. Do tego doszła dobra skuteczność i Samantha, która grała wyśmienicie. Ona grała jak profesor. Przebywanie z nią na boisku to sama przyjemność. To jednak nie jest jeszcze nasza koszykówka. Jesteśmy trochę zagubione, zwłaszcza w obronie. Trzeba jeszcze wiele rzeczy wyeliminować. Możemy grać jeszcze lepiej.