- To niesamowicie trudne zadanie, żeby zatrzymać Kevina Duranta grając z nim jeden na jednego - powiedział po meczu Kestutis Kemzura, trener reprezentacji Litwy. - Gratulacje dla całej reprezentacji USA, trenerów oraz kibiców. Cały zespół rozegrał znakomity mecz i zasłużył na awans do finału.
Amerykanie od początku zdołali narzucić swój styl gry, objęli kilkunastopunktową przewagę, którą bezpiecznie dowieźli do końca. - USA kontrolowało wynik meczu od początku. Staraliśmy się wrócić do gry, gdy przegrywaliśmy różnicą 20 punktów. 11-12 punktów to było jednak wszystko, na co tego wieczoru było nas stać - zakończył Kemzura.
Litwini nie potrafili znaleźć żadnej recepty, żeby przeciwstawić się Amerykanom. - Jedyną opcją jest mieć nadzieję, że Amerykanie nie będą trafiali swoich rzutów - ocenił sprawę Martynas Pocius. - To jest jedyna opcja, żeby przetrwać podczas rywalizacji z nimi.
Reprezentanci USA byli po meczu bardzo zadowoleni i trudno im się dziwić z tego powodu. Nie wszystko było jednak tak, jakby chcieli... - W NBA sędziowie nie pozwalają na grę w obronie rękoma tak bardzo, jak tutaj. Tutaj można zdecydowanie więcej, w tym jest różnica - powiedział Andre Iguadala.
Dumny ze swoich podopiecznych był Mike Krzyzewski. - Nikt nie grał z większym sercem niż Litwini. Wydaje mi się, że my dzisiaj zagraliśmy z takim samym zaangażowaniem, jak oni. Pokonaliśmy rewelacyjnego przeciwnika - mówi opiekun Amerykanów. - Jesteśmy zaszczyceni faktem, że zagramy w meczu finałowym, szczególnie w tych mistrzostwach świata. Tutaj było bardzo dużo emocjonujących meczów. Teraz, będąc wśród dwóch najlepszych drużyn, trzeba wykorzystać swoją szansę.
W finale Amerykanie zmierzą się z Turkami, gospodarzami turnieju.