Kamil Górniak: Zajęliście szóste miejsce na Mistrzostwach Europy U-18. To dobry wynik? Mogło być chyba lepiej.
Przemysław Karnowski: Myślę, że mogło być lepiej jeśli osiągnęło się taki sukces w młodszym roczniku. Rozegraliśmy najsłabszy mecz na tym turnieju z ćwierćfinale z Serbią. Myślę, że to zadecydowało o tym, że nie zagraliśmy o medale.
Na turnieju w Niemczech ograliście zarówno Serbów jak i Litwinów. Tutaj się nie udało.
- Zgadza się. To jest uzależnione zapewne od rocznika albo dyspozycji dnia. Od tego bardzo dużo zależy.
O sile kadry U-18 stanowiliście wy, zawodnicy z reprezentacji do lat 17.
- Pojechaliśmy wspomóc starszych kolegów, mimo że po Mistrzostwach Świata U-17 w Niemczech byliśmy bardzo zmęczeni. Daliśmy jednak z siebie wszystko.
Trener Szambelan obawiał się tego zmęczenia u was. Mimo tego pokazaliście się z bardzo dobrej strony.
- Walczyliśmy, dawaliśmy z siebie wszystko. Zostawiliśmy na parkiecie serce. Wyszło jak wyszło. Wywalczyliśmy jednak to, że chłopcy do lat 18 z obecnej kadry zagrają w przyszłym roku na Mistrzostwach Świata U-19.
Czy szóste miejsce możecie także zrzucić na to, że nie byliście ze sobą zgrani? Chyba niezbyt długo trenowaliście w takim składzie?
- Zgadza. Nie mieliśmy ze sobą zbytniej styczności wcześniej. Musieliśmy sobie jakoś poradzić. Zgraliśmy się na tyle, że udało się wywalczyć awans do mistrzostw świata. Myślę, że nie wypadło to źle.
Właśnie. To szóste miejsce daje wam awans do mistrzostw świata.
- Myślę, że za rok czeka znów nas ciężka praca przez okres wakacji. Chcemy się skupić na Mistrzostwach Europy U-18. Zobaczymy jakie decyzje będą podejmowane w sprawie Mistrzostw Świata U-19. Wszystko zależy już od trenerów.
W ciągu jakiś 2 miesięcy odbyły się cztery duże imprezy w młodzieżowej koszykówce. Tylko panu i kolegom z kadry U-17 udało się osiągnąć sukces.
- Na pewno cieszymy się bardzo z tego. Nie możemy jednak spocząć na laurach i musimy nadal ciężko pracować. Następne lata dla nas będą bardzo ważne. W przyszłym roku również chcemy się pokazać z dobrej strony, że ten sukces nie był dziełem przypadku.
Nie boicie się, że będzie na was ciążyła presja, że skoro już zdobyliście wicemistrzostwo świata, to teraz czas na kolejne sukcesy i jeśli się nie uda, to będzie zawód?
- Będziemy musieli sobie jakoś z nią poradzić. Mamy oparcie w trenerzy, który zawsze dobrze nam doradza i będziemy się go słuchać uważnie. W seniorskiej koszykówce w każdym meczu jest presja wyniku i jeśli będziemy chcieli zaistnieć, to będziemy musieli się z nią uporać.
Co z pana grą w nowym sezonie w rozgrywkach ligowych? Dalej będzie to Toruń czy jakiś inny zespół?
- W Toruniu nie zostanę na 99 proc. Moje przejście do innego zespołu jest nadal sprawą otwartą. Decyzja zapadanie w ciągu kilkunastu dni.
To będzie klub z ekstraklasy, czy jeszcze jednak jakiś zespół z pierwszej ligi?
- Na razie nie wiadomo jeszcze, gdzie będę grał. Jest sporo propozycji, ale ta decyzją, którą podejmę może zaważyć na dalszej mojej przyszłości w koszykówce. Nie będę mówił o karierze, bo to jeszcze nie czas. Na razie skupiam się na moim rozwoju i podnoszeniu umiejętności.