Pracujemy nad kolejnymi transferami - wywiad z Adamem Bekierem, prezesem PBG Basket Poznań

- Końcówka sezonu zasadniczego była dla nas dobra. Nie zmienia to faktu, że, jak wspomniałem, nie udało się osiągnąć podstawowego celu, jakim był awans do fazy play-off - przyznaje Adam Bekier w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. W Poznaniu szykują się kolejne wzmocnienia kadrowe.

Dominik Wronka: Zanim rozpoczniemy rozmowy na temat sezonu 2010/2011, na chwilę chciałbym przywołać sezon ubiegły. Dziewiąte miejsce - sukces, kompromitacja, a może po prostu przeciętny sezon?

Adam Bekier: Miniony sezon był dla nas dobry, poprawiliśmy swoje miejsce w porównaniu do poprzedniego roku, ale nie ukrywam, że pozostał pewien niedosyt. Podstawowym celem była gra w play-offach i tego celu nie zrealizowaliśmy.

Wydawać by się mogło, że Dejan Mijatovic wykonał w Poznaniu kawał dobrej roboty. Po fatalnym sezonie PBG, kiedy to trenerem był Eugeniusz Kijewski to właśnie trener z Serbii przyszedł i pozamiatał złe wrażenie. Końcówka sezonu zasadniczego była wręcz rewelacyjna. Dlaczego nie zobaczymy Mijatovica w przyszłym sezonie na ławce trenerskiej PBG Basketu Poznań?

- To prawda - końcówka sezonu zasadniczego była dla nas dobra. Nie zmienia to faktu, że, jak wspomniałem, nie udało się osiągnąć podstawowego celu, jakim był awans do fazy play-off. Jeśli chodzi o trenera Mijatovica to jego pracę oceniam pozytywnie. Ma dobry warsztat szkoleniowy i co najważniejsze - zaczęliśmy wygrywać. Jednak w całościowej ocenie trenera musieliśmy wziąć pod uwagę również fakt, że nie awansowaliśmy do fazy play-off, a takie zadanie postawiliśmy trenerowi kiedy przychodził do Poznania.

W miejsce serbskiego szkoleniowca, przyszedł jego rodak. Milija Bogicević, dlaczego akurat on? Liczy Pan na to, że osiągnie z klubem tyle co z Polpharmą? I czy te serbskie korzenie to tylko przypadek?

- Prawdę mówiąc narodowość szkoleniowca nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Przy wyborze trenera brałem pod uwagę takie kryteria jak: warsztat trenerski, koncepcja prowadzenia drużyny i znajomość rynku, zwłaszcza polskich graczy. Spośród wszystkich kandydatur, które do nas spłynęły - a było ich naprawdę dużo - Milija Bogicević w największym stopniu odpowiadał naszym oczekiwaniom i to zadecydowało, że w przyszłym sezonie poprowadzi drużynę PBG Basket Poznań. Odnośnie celów, to zdaję sobie sprawę, że powtórzenie zeszłorocznego sukcesu Polpharmy będzie niezwykle trudne, dlatego od trenera oczekuję przede wszystkim tego, że stworzy zgrany, walczący o każdą piłkę zespół, który przysporzy wiele radości poznańskim kibicom.

Przed podpisaniem kontraktu z Bogiceviciem pozyskaliście Grzegorza Surmacza i Piotra Stelmacha. Natomiast po jego podpisaniu wszyscy czekali na rewolucję w męskim składzie PBG Basketu Poznań… i doczekali się.

- Rzeczywiście, w składzie zespołu nastąpi wiele zmian, ale wynikają ona z koncepcji prowadzenia drużyny. Trener dostał u nas stosunkowo dużo swobody w zakresie dobierania zawodników - wychodzę z założenia, że to trener odpowiada za wyniki zespołu, więc zadaniem klubu jest zapewnienie mu możliwie największego komfortu pracy. Nie będę też ukrywać że i Stelmach i Surmacz to zawodnicy, których wybrał Bogicevic. Zakontraktowanie całej trójki ogłosiliśmy tego samego dnia.

Grzegorz Surmacz, Piotr Stelmach, Eddie Miller, Bartosz Diduszko, Vladimir Tica, Goran Bajić. To całkiem nowy skład PBG. Obrońca, trzech skrzydłowych i dwóch środkowych. Czy to koniec transferów w tym roku?

- To oczywiste, że nie. Nie możemy grać w zawodowej lidze w szóstkę. Pracujemy nad kolejnymi transferami.

Mógłby Pan pokrótce scharakteryzować tych koszykarzy?

- Generalnie rzecz ujmując to zawodnicy, którzy znają polską ligę, znają jej specyfikę, co w mojej ocenie jest niezwykle istotne. Jedynie Bajic nigdy nie grał w Polsce, ale myślę, że trener wie, jak wykorzystać jego potencjał. To gracze dobrzy i bardzo dobrzy, którzy w swoich zespołach pełnili istotne role. Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że ściągnęliśmy wielkie gwiazdy ligi, ale też nie taki był nasz cel. Koszykówka to gra zespołowa, więc chcemy mieć dobry, zrównoważony zespół, który będzie mógł popsuć szyki niejednemu rywalowi.

Pański klub prowadzi bardzo sprawną i przede wszystkim odważną politykę transferową, ale czy transfery załatwią wszystko? Z informacji, które dotychczas otrzymałem klub nie zakontraktował żadnego koszykarza z kadry grającej w ubiegłym sezonie.

- Myślę, że na ocenę pracy polityki transferowej PBG Basket jeszcze przyjdzie czas - po zakończeniu przyszłego sezonu. Jeżeli chodzi o zawodników, którzy grali w Poznaniu w zeszłym roku to w przeważającej mierze nie pasowali trenerowi do koncepcji zespołu, więc siłą rzeczy nie przedłużaliśmy z nimi kontraktów.

Nie obawia się Pan, że tak nagła zmiana całego składu może się odbić na postawie zespołu i zbliżający się sezon może być gorszy?

- Nie sądzę. Zdaję sobie sprawę, że ważnym elementem jest stabilność składu, natomiast jestem przekonany do naszych tegorocznych transferów. Zawodników wybieramy naprawdę starannie, analizując ich przydatność do zespołu pod wieloma względami, również biorąc pod uwagę zmianę przepisów FIBA, która niewątpliwie wpłynie na sposób gry.

Przed rozpoczęciem rozgrywek zespół będzie potrzebował trochę czasu na ogranie się i zdobycie niezbędnego porozumienia na parkiecie. Jakie są plany klubu na najbliższe tygodnie?

- Na początku sierpnia rozpoczynamy przygotowania do sezonu. Będziemy trenować w Poznaniu, weźmiemy udział w kilku turniejach, rozegramy kilka sparingów. Dokładne plany jeszcze się krystalizują, aczkolwiek już teraz mogę powiedzieć, że weźmiemy udział w organizowanym w Poznaniu w weekend 17-19 września Memoriale Jacka Ponickiego.

W ubiegłym sezonie frekwencja na Waszych spotkaniach nie zadowalała. Jakie są relację pomiędzy zarządem, a grupą kibiców PBG? Klub wspiera jakieś specjalne akcje organizowane przez kibiców?

- Rzeczywiście, frekwencja na naszych meczach to obszar, nad którym musimy pracować, chociaż nie przesadzałbym, że było tak źle. Średnio na nasze mecze przychodziło około tysiąca kibiców - niestety specyfika hali Arena sprawiła, że wydawało się, jakby ich liczba była mniejsza. W minionym sezonie odnotowaliśmy naprawdę duży skok jakościowy jeśli chodzi o kibiców - ukonstytuowała się grupa naprawdę oddanych fanów, którzy wspaniale dopingowali zespół, zarówno w Poznaniu jak i na meczach wyjazdowych. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie będzie pod tym względem jeszcze lepiej. Jako klub wspieramy i będziemy wspierać różnego rodzaju inicjatywy kibicowskie - myślę, że w połączeniu z dobrą grą zespołu przyczyni się to do wzrostu frekwencji.

Jakie są cele PBG Basketu Poznań na sezon 2010/2011?

- Grać dobrze, wygrywać i sprawiać radość naszym kibicom.

Komentarze (0)