Powoli staje się chyba tradycją, że pojedynki pomiędzy Polpakiem i Prokomem są bardzo zacięte. Wyjątkiem był ostatni mecz w zeszły czwartek, w którym mistrzowie Polski pewnie zwyciężyli 88:67. Teraz jednak podopieczni Tomasa Pacesasa musieli się sporo natrudzić, by pokonać ambitny zespół ze Świecia. Trzeba jednak dodać, że bardzo pomogli im w tym sędziowie, którzy w znaczący sposób wypaczyli wynik niedzielnej potyczki.
Pierwsze dwadzieścia minut nie było emocjonującym widowiskiem. Prokom już na początku kwarty uzyskał kilkupunktową przewagę (13:2), jednak gospodarze w przeciągu zaledwie kilka chwil odrobili wszystkie straty. Cóż jednak z tego, skoro mistrzowie Polski w drugiej odsłonie zacieśnili obronę, poprawili grę w ataku i po ''trójce'' Slaniny prowadzili 29:41. Gospodarzom jednak udało się nieco zniwelować przewagę i przed przerwą było 37:49.
To, co działo się w drugiej połowie, z pewnością przejdzie do annałów koszykówki. Gracze Mihailo Uvalina postawili na rzutu z dystansu i przyniosło to spodziewany efekt, bowiem po ''trójkach'' Brkica, Kikowskiego i Dixona było już tylko 57:58. Koszykarze Prokomu nie zamierzali jednak odpuszczać i praktycznie do końca czwartej kwarty trwała wyrównana walka punkt za punkt. Gdy po kolejnej ''trójce'' Dixona Polpak prowadził 80:75 nikt, poza zawodnikami gości nie sądził, że Prokom będzie jeszcze w stanie powalczyć o korzystny rezultat. Jednak w odpowiedzi celnym rzutem zza linii 6,25 cm popisał się Dylewicz, dwa osobiste dołożył Shakur i był remis (80:80). Losy szóstego pojedynku mógł rozstrzygnąć Chris Garner. Jednak filigranowy rozgrywający w ostatniej akcji minimalnie chybił (przy stanie 83:83) i o wszystkim miała zadecydować dogrywka.
W doliczonym czasie gry również byliśmy świadkami wyrównanej walki obu zespołów. Praktycznie żadna z drużyn nie mogła odskoczyć rywalom na więcej niż 2-3 punkty i na 29 sekund przed końcem mieliśmy remis po 94:94. Wtedy na samodzielną akcję zdecydował się Pape Sow. Amerykanin jednak nie trafił, piłkę w niesamowity sposób zebrał Mustafa Shakur, który idealnie podał do Flipa Dylewicza, a wychowanek bydgoskiej Astorii w takich sytuacjach się nie myli. Trzeba jednak przyznać, że w tym momencie sędziowie nie zauważyli, że przy zbiórce Shakur wyszedł z piłką poza pole gry. Doskonale to wykazały powtórki telewizji TV 4, która transmitowała niedzielne zawody.
Polpak Świecie - Prokom Trefl Sopot 94:96 (24:28, 13:21, 27:14, 19:20, dogrywka 11:13)
Stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 4-2 dla Prokomu. Drużyna z Sopotu wywalczyła awans do finału mistrzostw Polski, w którym zmierzy się z PGE Turów Zgorzelec.
Polpak:Bobby Dixon 31, Paweł Kikowski 15, Marko Brkic 13, Nikola Lepojevic 11, Vladimir Tica 11, Eric Hicks 6, Chris Garner 5, Łukasz Ratajczak 2, Dion Harris 0.
Prokom Trefl: Milan Gurovic 23, Filip Dylewicz 17, Mustafa Shakur 17, Donatas Slanina 13, Pape Sow 8, Jovo Stanojevic 8, Tomas Masiulis 4, Krzysztof Roszyk 2, Igor Milicic 2, Simonas Serapinas 2, Tim Kisner 0.