MKS wciąż na dnie i nie zrobił chociażby kroku, aby poprawić swoją sytuację. Przełamanie pasma porażek byłoby dla zespołu z Dąbrowy Górniczej dużym impulsem. Ale MKS w niedzielę zwycięstwa nie był nawet blisko.
Goście prowadzili 28:22, ale David Hook przestrzelił wtedy dwa rzuty wolne, a Górnik Zamek Książ potrzebował zaledwie chwili, aby przejąć kontrolę nad meczem i ułożyć go już pod swoje dyktando.
Szybko zrobiło się 39:33, a po trzech kwartach beniaminek prowadził już u siebie 67:51, aby ostatecznie triumfować 87:77.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Kapitalny był Ikeon Smith, który w 28 minut zdobył 23 punkty. Toddrick Gotcher dorzucił 18 oczek, a po 14 punktów mieli Alterique Gilbert i Dariusz Wyka.
MKS, który w niedzielę miał się przełamać, trafił tylko 8 na 32 oddane rzuty za trzy. Fatalnie wypadł Raymond Cowels, autor czterech punktów (1/7 za trzy). Wspomniany Hook miał cztery wolne i wszystkie spudłował. Goście z linii rzutów wolnych wykorzystali w sumie zaledwie 17 na 27 prób. To też był ich spory problem.
Górnik trzyma się czołówki, z bilansem 11-6 jest obok PGE Startu Lublin na trzecim miejscu w Orlen Basket Lidze.
Wynik:
Górnik Zamek Książ Wałbrzych - MKS Dąbrowa Górnicza 87:77 (18:20, 23:15, 26:16, 20:26)
Górnik Zamek Książ: Smith 23, Gotcher 18, Gilbert 14, Wyka 14, Patton 6, Berzins 5, Marchewka 5, Kulka 2, Wiśniewski 0, Bojanowski 0, Niedźwiedzki 0.
MKS: Myers 21, Cheese 15, Markusson 14, Załucki 11, Cowels 4, Hook 4, Piechowicz 3, Wójcik 2, Rajewicz 2, Ryżek 1, Łapeta 0.